Tak jakoś dziwnie składa się,że wiele spraw zaczynam od nowa.
I wcale nie kłóci sie to z moją zasadą, że "nie wchodzi sie dwa razy do tej samej ..." Te powroty, sprawiają mi radość.
Po pierwsze, powróciłem do pisania blogu i mam nadzieję, że na dłużej. Miło jest wypełniać czas w sposób twórczy, a jeżeli ktoś inny na tym skorzysta, to tym lepiej, wtedy to ma głębszy sens.Zresztą, ostatnio o blogach coraz głośniej, bo stają się one narzędziem różnych akcji politycznych.
Zaczynam też odbudowywać to, co straciłem - zdawało się - bezpowrotnie wskutek spalenia przez złoczyńców mojego dzieła, altanki. Od kilku dni porządkuję pogorzelisko, kupuję nowe narzędzia i snuję plany onośnie nowej "budowli".Chcę to zrobić przede wszystkim dla mojej żony, która do tej altanki -jak dzisiaj powiedziała - była mocno przywiązana, a patrząc na pustą płytę doznaje szczególnego uczucia, jak postracie kogoś bliskiego. Dziś, robiąc zakupy narzędzi i nasion, snuła plany na przyszłość, na najbliższą wiosnę i lato.A przecież tak niedawno , po pożarze musiałem ją pocieszać jak Leopold Staff swoją żonę w "Pierwszej przechadzce": "Będziemy znowu mieszkać w swoim domu..."
Kiedy utrudzeni wracaliśmy z działki, z wiązką pięknych wierzbowych bazi, spotkaliśmy przemykającą w poprzek dróżki rodzinkę bażantów. Pan bażant , pełen kolorów i dumy, kroczył ostatni.One też przygotowująsie do wiosny.
I wcale nie kłóci sie to z moją zasadą, że "nie wchodzi sie dwa razy do tej samej ..." Te powroty, sprawiają mi radość.
Po pierwsze, powróciłem do pisania blogu i mam nadzieję, że na dłużej. Miło jest wypełniać czas w sposób twórczy, a jeżeli ktoś inny na tym skorzysta, to tym lepiej, wtedy to ma głębszy sens.Zresztą, ostatnio o blogach coraz głośniej, bo stają się one narzędziem różnych akcji politycznych.
Zaczynam też odbudowywać to, co straciłem - zdawało się - bezpowrotnie wskutek spalenia przez złoczyńców mojego dzieła, altanki. Od kilku dni porządkuję pogorzelisko, kupuję nowe narzędzia i snuję plany onośnie nowej "budowli".Chcę to zrobić przede wszystkim dla mojej żony, która do tej altanki -jak dzisiaj powiedziała - była mocno przywiązana, a patrząc na pustą płytę doznaje szczególnego uczucia, jak postracie kogoś bliskiego. Dziś, robiąc zakupy narzędzi i nasion, snuła plany na przyszłość, na najbliższą wiosnę i lato.A przecież tak niedawno , po pożarze musiałem ją pocieszać jak Leopold Staff swoją żonę w "Pierwszej przechadzce": "Będziemy znowu mieszkać w swoim domu..."
Kiedy utrudzeni wracaliśmy z działki, z wiązką pięknych wierzbowych bazi, spotkaliśmy przemykającą w poprzek dróżki rodzinkę bażantów. Pan bażant , pełen kolorów i dumy, kroczył ostatni.One też przygotowująsie do wiosny.
Komentarze do wpisu
OdpowiedzUsuńSkocz do dodawania komentarzy
dodano: 15 lutego 2008 19:43
Witam serdecznie, dziękuję za odwiedzenie mojego blogu, jest chyba taki sobie? Ale ciesze sie za uznanie i komentarz. To milo z Pana strony. Mam nadzieje, ze juz niebawem z przyjsciem wiosny zbuduje pan nowa altanke dla żony i bedzie piekniejsza niz ta podpalona. Pozdrawiam gorąco.
autor nescaffee
blog: mala-czarna-nescaffee.bloog.pl