Diiś w czasie roratniej homilii pyta kaznodzieja o to, jakim sukcesem mógł poszczycić się Jan Chrzcicjel, skoro chodził po pustyni obdarty ,odziany tylko w skórę więlbłądzią , głodny, a potem przeżył odejście swoich uczniów do Chrystusa, wreszcie uwięzienie i ...scięto mu głowę. Co to za sukces? A jednak - mówił kaznodzieja -sukcesem Jana było spotkanie Jezusem.
Dążymu zazwyczaj do osiągnięcia sukcesu : lepsza lalka, lepszy samochód, lepsza kariera zawodowa, więcej pieniędzy od innych. Zapominamy jednak, że najważniejsze dla nas, chrześcijan ,jest spotkanie z Chrystusem.
Jest czas oczekiwania na przyjście Jezusa. To czas adwentowy. Ale, przygotowując sie na to spotkanie, poszukajmy Chrystusa w naszym bliźnim.
Dzisiaj miałem ciężki dzień, ale też zdarzyło się wiele miłych sytuacji.
Dziś kolejna rocznica dramatu stoczniowców i górników - dwie tragiczne daty grudniowe. Dla mnie to prywatna rocznica - pierwszy dzień w celi na komendzie MO, poznanie sie z Januszem Kurowskim i Andrzejem Dolatą i oczekiwanie na wywózkę do Uherzec Mineralnych w Bieszczadach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz