Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

27 grudnia, 2017

Stróże i Bożenka - 08 lipca 2011

Spotkanie w Stróżach

 Miałem  ten tekst napisać w ub. niedzielę, zaraz po powrocie z XX Biesiady u Bartnika Sądeckiego (1-3 lipca), ale wiecie, jaka była pogoda. Musiałem wykonywać inne czynności, a poza tym, w deszczowe, chmurne dni nie mam polotu do pisania. Tak więc, nie napisałem nic ani w blogu, ani do serwisu "Wiadomości24". A gdy zaczęło się przejaśniać,  musiałem nadrabiać inne zaległości, stąd ten tekst dopiero dzisiaj.
   Już trzeci raz na tym podkarpackim , ale też i ogólnopolskim , czy nawet światowym święcie miodu spotkałem się z Bożenką - Promyczkiem i jej mężem. W poprzednich spotkaniach uczestniczyli jeszcze dwaj najmłodsi "muszkietrowie" (tak nazwałem  po pierwszym spotkaniu wszystkich trzech chłopaków Bożenki, z tym najważniejszym) , ale ich wiek dorastania oraz niezbyt sprzyjająca pogoda sprawiły, że byli zajęci czymś, co bardziej odpowiadało zainteresowaniom  nastolatków "pod wąsem".
    Oczywiście były bardzo ciekawe konferencje poświęcone różnym tematom interesującym pszczelarzy i konsumentów miodu. Ze względu na  iście jesienną aurę, odbywały się w olbrzymim namiocie.



    Dla mnie ważne było spotkanie z Bożenka i jej mężem. Razem spędziliśmy mile czas mimo zimna i przelotnego deszczu, odwiedzając  znane nam  z poprzednich lat miejsca, a przede wszystkiom Skansen Pszczelarski im. Bogdana Szymusika i Muzeum Pszczelarstwa.Wstąpiliśmy też do pszczelarskiej restauracji na kawę i deser.  Nie zapomnieliśmy też o tradycyjnej kiełbasie z rożna , przy której nawet zimne piwo smakowało.
     Uzbrojony w wiedzę  po jednej z konferencji, usilnie przekonywałem Bożenkę do codziennego spożywania pyłku pszczelego. Napisała mi potem, że na drugi dzień, będąc jeszcze raz w Stróżach, kupiła pyłek i zaczęła zażywanie (polecam wszystkim zainteresowanym). Wszystko uwieczniał swoim aparatem mąż Bożenki, który jest jest nie tylko doskonałym informatykiem, ale również potrafi znaleźć interesujące obiekty do fotografowania. Zresztą, zobaczcie sami.







Po piwku namawiam Bożenkę do spożywania pyłku pszczelego, no i rozmawiamy też o Was.

 .



To ule figuralne w skansenie



To stare ule słomiane, tzw  koszki oraz miodarki , czyli sprzęt do wirowania miodu.



Tu  można było sobie  posiedzieć przy piwku i grilowanej kiełbasce.




Jedno z wielu stoisk pszczelarskich. 



Mąż Bożenki znalazł pewne osobliwe miejsca: Kuratorium,



groźnie kojarzącą się Prokuraturę



no i w jednej osobie Pana  kuratoratora i prokuratora
I choć było zimno , choć trochę popadało deszczem, to jednak nastrój dopisywał, a to za sprawą naszego Promyczka , czyli Bożenki

Stróże i Bożenka

piątek, 08 lipca 2011 23:53

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz