Wydaje
mi się czasem, że już tak jestem mądry, że nikt więcej mądrości ode
mnie powiedzieć nie może. Wydaje mi się również często, że doświadczenia
życiowe upoważniają mnie do udzielania rad innym, zwłaszcza młodym
osobom, które dopiero wchodzą w życie , jakie stało się udziałem nas,
ludzi dorosłych.
Pycha? Chyba nie jest mi obce to uczucie; łapię się na tym sam, ale też najlepiej uświadamiają mi to moi młodzi rozmówcy - i ci w szkole ,gdzie jeszcze jako emeryt tkwię na pół etatu i moje młode znajome ze stron internetowych. I to nie zawsze przez ich bezpośrednie odpowiedzi uczę sie pokory.
Uczę sie pokory wobec problemów,z którymi borykają sie młodzi blogowicze. Uczę się pokory, bo - mimo najlepszych chęci - nie potrafię im pomóc. Mogę udzielać porad, tłumaczyć, wyjaśniać , objaśniać ,naświetlać, wskazywać ... , ale zawsze będę to robił z mojego własnego punktu widzenia, bazując na własnych doświadczeniach i obserwacjach, wykorzystując również doświadczenia innych i nabytą wiedzę .
Mógłby ktoś powiedzieć: Nie pchaj się stary do młodych, bo już jesteś za stary, nie katuj ich, oni żyją już innym życiem , inne mają spojrzenie na rzeczywistość i na to, co tobie wydawało sie najważniejsze, gdy przeżywałeś swoją młodość, w pewnej sferze życia są lepiej zorientowani od ciebie.... więc zostaw, stary młodych w spokoju - niech żyją swoim własnym życiem.
Tak ktoś może mi powiedzieć. I... może miałby rację, gdyby pewne było, że tym młodym ludziom nagle wszystko samo zacznie się układać w życiu po ich myśli, ale też z pożytkiem dla Rodzin, dla Społeczności, dla Narodu, dla Państwa ( piszę te rzeczowniki z dużej litery, bo mają one dla mnie ważne znaczenie).
Nie przestanę, nie zrezygnuję z przekazywania swojej wiedzy, z udzielania rad...choć wiem , że są mądrzejsi ode mnie. Będę to robił z obowiązku,,jaki nałożyli na mnie ci, którzy mnie przekazywali wiedzę o życiu, gdy byłem młodszy. Takie jest moje powołanie nie tylko nayczycielskie, ale czysto ludzkie i chrześcijańskie. Muszę tylko to robić z większą pokorą. I muszę jeszcze nauczyć się od młodych ...ich sposobu patrzenia na życie, na świat, aby ich lepiej zrozumieć i nie być bezradnym wobec ich problemow, często "kosmicznych problemów"- jak to mówiła moja Pani Profesor, Anna Jenke.
Pycha? Chyba nie jest mi obce to uczucie; łapię się na tym sam, ale też najlepiej uświadamiają mi to moi młodzi rozmówcy - i ci w szkole ,gdzie jeszcze jako emeryt tkwię na pół etatu i moje młode znajome ze stron internetowych. I to nie zawsze przez ich bezpośrednie odpowiedzi uczę sie pokory.
Uczę sie pokory wobec problemów,z którymi borykają sie młodzi blogowicze. Uczę się pokory, bo - mimo najlepszych chęci - nie potrafię im pomóc. Mogę udzielać porad, tłumaczyć, wyjaśniać , objaśniać ,naświetlać, wskazywać ... , ale zawsze będę to robił z mojego własnego punktu widzenia, bazując na własnych doświadczeniach i obserwacjach, wykorzystując również doświadczenia innych i nabytą wiedzę .
Mógłby ktoś powiedzieć: Nie pchaj się stary do młodych, bo już jesteś za stary, nie katuj ich, oni żyją już innym życiem , inne mają spojrzenie na rzeczywistość i na to, co tobie wydawało sie najważniejsze, gdy przeżywałeś swoją młodość, w pewnej sferze życia są lepiej zorientowani od ciebie.... więc zostaw, stary młodych w spokoju - niech żyją swoim własnym życiem.
Tak ktoś może mi powiedzieć. I... może miałby rację, gdyby pewne było, że tym młodym ludziom nagle wszystko samo zacznie się układać w życiu po ich myśli, ale też z pożytkiem dla Rodzin, dla Społeczności, dla Narodu, dla Państwa ( piszę te rzeczowniki z dużej litery, bo mają one dla mnie ważne znaczenie).
Nie przestanę, nie zrezygnuję z przekazywania swojej wiedzy, z udzielania rad...choć wiem , że są mądrzejsi ode mnie. Będę to robił z obowiązku,,jaki nałożyli na mnie ci, którzy mnie przekazywali wiedzę o życiu, gdy byłem młodszy. Takie jest moje powołanie nie tylko nayczycielskie, ale czysto ludzkie i chrześcijańskie. Muszę tylko to robić z większą pokorą. I muszę jeszcze nauczyć się od młodych ...ich sposobu patrzenia na życie, na świat, aby ich lepiej zrozumieć i nie być bezradnym wobec ich problemow, często "kosmicznych problemów"- jak to mówiła moja Pani Profesor, Anna Jenke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz