Śp. Adam Byłem dziś na jego pogrzebie.
Kiedyś mój wychowawca w pierwszej klasie liceum, nauczyciel, potem kolega z pracy . Człowiek , w którego towarzystwie nie sposób było się nudzić. Zasypywał nas ciekawymi powiedzonkami, które jednocześnie były dla nas wskazówkami życiowymi. Sam je wymyślał na poczekaniu. Miał swoje zakręty życiowe, bo nie był ideałem. I nie był wierzącym. Być może ten ateizm ( nie wojujący, ale deklarowany) nie pozwolił mu inaczej ułożyć sobie prywatnego życia. Ale objęty był modlitwą osoby świętej, dziś kandydatki na ołtarze . Czasem kpił zniej, ale też byłem świadkiem sceny, gdy stał przed nią jak uczniak i jak uczniak płakał, tak samo jak my, gdy powierzaliśmy jej swoje uczniowskie problemy.
Więc zapewne , w czasie swojej krótkiej i ciężkiej choroby nowotworowej Adam musiał pomyślec o Annie, która również stała się ofiarą nowotworu. I wierzę ,że Anna przyszła do niego i pomogła mu przejść na tamta stronę.
Wielu, którzy znali Adama , zadawało sobie pytanie, czy pogrzeb będzie z udziałem księdza, czy nie. A jednak miało miejsce pojednanie z Bogiem. Była też Msza św. żałobna. Kapłan prowadzący pogrzeb nie wygłosił żadnego kazania (może rodzina nie chciała), ale to dobrze. Mogliśmy sobie sami - każdy po swojemu - powiedzieć kazanie. To nic, że Adam przyszedł później od nas do "winnicy Pana". Dobrze że przyszedł.
Kiedyś mój wychowawca w pierwszej klasie liceum, nauczyciel, potem kolega z pracy . Człowiek , w którego towarzystwie nie sposób było się nudzić. Zasypywał nas ciekawymi powiedzonkami, które jednocześnie były dla nas wskazówkami życiowymi. Sam je wymyślał na poczekaniu. Miał swoje zakręty życiowe, bo nie był ideałem. I nie był wierzącym. Być może ten ateizm ( nie wojujący, ale deklarowany) nie pozwolił mu inaczej ułożyć sobie prywatnego życia. Ale objęty był modlitwą osoby świętej, dziś kandydatki na ołtarze . Czasem kpił zniej, ale też byłem świadkiem sceny, gdy stał przed nią jak uczniak i jak uczniak płakał, tak samo jak my, gdy powierzaliśmy jej swoje uczniowskie problemy.
Więc zapewne , w czasie swojej krótkiej i ciężkiej choroby nowotworowej Adam musiał pomyślec o Annie, która również stała się ofiarą nowotworu. I wierzę ,że Anna przyszła do niego i pomogła mu przejść na tamta stronę.
Wielu, którzy znali Adama , zadawało sobie pytanie, czy pogrzeb będzie z udziałem księdza, czy nie. A jednak miało miejsce pojednanie z Bogiem. Była też Msza św. żałobna. Kapłan prowadzący pogrzeb nie wygłosił żadnego kazania (może rodzina nie chciała), ale to dobrze. Mogliśmy sobie sami - każdy po swojemu - powiedzieć kazanie. To nic, że Adam przyszedł później od nas do "winnicy Pana". Dobrze że przyszedł.
Komentarze do wpisu
OdpowiedzUsuńSkocz do dodawania komentarzy
dodano: 16 października 2014 22:51
Fascynująca strona!
autor Baltazar
blog: http://tinyurl.com/knqr4uo
dodano: 09 października 2008 0:17
Dziękuję,Krystyno. To człowiek , który trzymał w sobie te brudy. Nie wiem, kto to usunął, ale postąpił słusznie.Ci dwaj panowie powinni mieć zablokowany wstęp na ten blog. Dobrej nocy życzę , Tomasz
autor tpetry
blog: przedspiew
dodano: 08 października 2008 23:34
Wzruszające, piękne, wspomnienie. Niestety , nie jesteśmy wolni od takich przeżyć, tym bardziej jeśli jest to bliska naszemu sercu osoba. . .
Tomaszu, na blogu p.Wałęsy nie ma już tego okropnego wpisu, został usunięty i dobrze, bo był kompromitujący. Co za ludzie.
W dodatku słowa były skierowane do szlachetnej osoby, tak Cię obieram. Właśnie takim osobom najwięcej się dostaje... Dlaczego? Dobranoc = Krystyna.
autor laura
blog: krystynar2.bloog.pl