Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

26 grudnia, 2017

Dzień Nauczyciela - refleksja emeryta - 14 października 2008

Dzień Komisji Edukacji Narodowej,zwany dawniej Dniem Nauczyciela ,kojarzył mi się dotychczas z wielkim swiętem wszystkich pedagogów.
    Za moich dziecięcych lat, na wsi, gdzie moi rodzice byli nauczycielami, w tym dniu odbywała się uroczysta akademia z życzeniami i kwiatami  (zazwyczaj ogródkowymi, bo do miasta po goździki jechać było za daleko, 20 km furmanką)  a potem miało miejsce przyjęcie w świetlicy wiejskiej, przygotowywane przez Komitet Rodzicielski, zaś uczestniczyli w nim wszyscy mieszkańcy wsi, nie tylko nauczyciele.
   Gdy zaczynałem pracę nauczycielską w wiejskiej szkole , dzieciaki w to święto (jeszcze Dzień Nauczyciela) obdarowywały nas również kwiatami z przydomowych ogródków oraz wyjętymi  zza pazuch czekoladami - już trochę rozmiękłymi  i zniekształconymi,  gdyż od zakupu w sklepie, przez cały czas trwania akademii , do złożenia życzeń, ogrzewały je uczniowskie serca.Potem miało miejsce przyjęcie, ale już nie tak wielkie , jako że były to czasy "wczesnego Gierka" i  kryzys początku lat 70-tych już dał się odczuć na wsi.
   Kiedy pracowałem w szkole średniej, w mieście , na moich barkach spoczywał obowiązek przygotowywania z uczniami uroczystej akademii - początkowo jeszcze z okazji Dnia Nauczyciela, a gdy zaczął się okres reform szkolnych - z okazji  Dnia Komisji Edukacji Narodowej. Dwoiłem się i troiłem, aby na każdy kolejny rok wymyślić jakiś oryginalny , zaskakujący pomysłowością  scenariusz . I zazwyczaj udawało mi się stworzyć, ze wspaniałą  wówczas młodzieżą , niepowtarzalne dzieło, które zachwycało widzów , a szczególnie nauczycieli - emerytów, którzy mieli bardziej wyrafinowany smak artystyczny. Potem, na spotkaniach przy ciastkach , organizowanych przez Komitet Rodzicielski, przekształcony w czasie kolejnej reformy w Radę Rodziców, zbierałem pochwały od koleżanek i kolegów oraz od wspomnianych emerytów.
  W czasie mojej 12-letniej kadencji na stanowisku wicedyrektora szkoły podtrzymywałem tradycję zapraszania emerytowanych nauczycieli na akademie i na przyjęcie. Poszerzyłem listę zaproszonych o emerytowanych i aktualnych  pracowników administracji i obsługi. każdy z emerytów otrzymywał kwiaty wręczane przez młodzież I wtedy naprawdę czuliśmy się jak wielka , pedagogiczna rodzina .Do czasu. Do czasu, kiedy mój ówczesny szef postanowił, że skoro emerytowani nauczyciele mają swoje związki dla emerytów , gdzie organizują też przyjęcia z okazji Dnia KEN, dlatego też nie potrzeba ich już zapraszać do szkoły i obciążać dodatkowo szkolny fundusz socjalny. Niestety nie miałem już wpływu na tę autokratyczną decyzję.Moja opinia przestała sie liczyć, gdyż nie pełniłem już od czterech lat żadnej funkcji w organie nadrzędnym (samorządowym) a od pięciu lat również funkcji wicedyrektora szkoły .
   Dziś jestem emerytem, przychodzącym do szkoły jedynie dwa dni w tygodniu na 4 godziny j. polskiego w klasie maturalnej. Nie jest to łatwa praca z chłopcami , którzy nie maja ochoty czytać lektury, którzy prawdopodobnie nic nie czytają. Jest kilku ambitnych, z którymi można na lekcji prowadzić jakąś dyskusję, którzy o maturze i o studiach myślą poważnie . Ale to mało w porównaniu z młodzieżą jeszcze sprzed dziesięciu lat, z która toczyliśmy spory na różne tematy. 
   Grono nauczycielskie składa się w większości z młodych , często początkujacych nauczycieli. Dyrektor lubi otaczać się młodymi,  jest wówczas pewny swojej przewagi i posłuszeństwa, bowiem z dyrektorem nie dyskutuje się .Więc ci młodzi nauczyciele ledwo raczą odpowiedzieć na  pozdrowienie, ale , gdy wychodzą, zapominają o pożegnaniu. I można by wiele jeszcze mówić.
   Dzisiaj jest nasze święto. Dzień ustawowo wolny od nauki. Akademia była wczoraj. Czy uroczysta? - tego nie wiem, bowiem nie byłem. Wczoraj moi chłopcy zapomnieli, że jest święto nauczyciela, który ich uczy od pierwszej klasy. Dla  nich to pewnie tylko Dzień KEN i w związku z tym, skrócone lekcje. Nie byłem - jak wspomniałem - bowiem nie było na pewno moich starszych nieco ode mnie koleżanek i kolegów , wcześniejszych emerytów . Nie wpisałem się też na przyjęcie, które organizowane było gdzieś na obrzeżach miasta , gdzie należało dojechać we własnym zakresie. Ot, takie czasy nastały. czasami wspomnienia milsze są od teraźniejszości.


Dzień Nauczyciela - refleksja emeryta

wtorek, 14 października 2008 1:14

1 komentarz:

  1. Komentarze do wpisu
    Skocz do dodawania komentarzy

    dodano: 17 marca 2015 14:27

    Ciekawa strona!

    autor Badzislawa

    blog: http://tinyurl.com/m3karv5
    dodano: 24 listopada 2014 18:11

    Fascynująca strona!

    autor Drogodziej

    blog: http://plancast.com/kotrakna
    dodano: 05 listopada 2014 22:26

    Wyborny blog!

    autor Antek

    blog: http://xuweiqiang4.gotoip1.com/comment/html/?1008.html
    dodano: 09 lipca 2014 16:13

    Kapitalny blog!

    autor Lenart

    blog: http://tinyurl.com/oaoxrk9
    dodano: 09 maja 2014 0:20

    To zawsze było nadzwyczaj miłe święto.

    autor Elwira

    blog: http://eck-prestige.pl/
    dodano: 14 października 2008 23:18

    Dziękuję Lauro.

    autor tpetry

    blog: przedspiew
    dodano: 14 października 2008 12:56

    Wszystkiego najlapszego
    w tym dniu, który podkreśla wagę edukacji i wszystko, co jest z nią związane. Tomaszu , nie było mnie , więc nie mogłam podziękowac za komentarze, teraz to czynię ... Zgadzam się z Tobą. Jest wielu takich dyrektorów, którzy czują się ważnymi i na tym w zasadzie polega ich praca. Co do uczniów, to niestety, nie czytają . Jeśliby im fragmentami nie czytać w czasie lekcji, to nie mieliby zielonego pojęcia. Tych czytających stanowczo za mało. To jest smutne.A co do młodych nauczycieli, masz całkowitą rację,chociaż i wśród starszego pokolenia też niektórzy nie grzeszą grzecznością... Miłego dnia - Krystyna.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń