Moje gawrony ( I )
Lubię z wami pogadać,
moje szanowne gawrony
– wcale niegłupie ptaszyska,
z okiem zadartym do góry
i wrzaskiem dziobem rozdartym,
co wszystko rozdziobać potrafi,
nawet świętość najświętszą .
Lubię was i wybaczam
wszelkie występki z przeszłości.
Czyniłyście tylko powinność
przez Stwórcę niegdyś wam daną,
byście ten śmietnik historii
czyściły z upartym mozołem,
biorąc zapłatę najlichszą
- pogardę ludzką
w strachy odzianą na polu.
Lubię was także za to,
że mam do kogo przemówić
- tak to zwyczajnie, po ludzku ,
w drodze samotnej do kresu,
co już się niebawem wyłoni
za którymś z kolei wieczorem,
zwiastunem nocy ostatniej -
prosząc was o modlitwę,
za tamtych co byli
i za mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz