Prześwity
Czujemy sie najgorzej, gdy jest pochmurno, a w dodatku dżdżysto, zimno. Brakuje nam światła, siada psychika, drażni byle co. Uwaga nasza skupiona jest na tym, co nas bolało, boli aktualnie, lub co jeszcze boleć może. W dodatku media straszą zmutowaną grypą, która już zbiera śmiertelne ofiary. Taki okres sprzyja ponurym nastrojom, które u bardziej wrażliwych mogą przemienić się w depresję.
Ostatnio nie czułem się najlepiej właśnie z powodu aury. Nie układało mi się, czarne chmury gromadziły sie wokół spraw, które są dla mnie ważne. W "Lotto" również , któryś to już raz z rzędu, nie wygrałem. Czytałem książkę, ale myślami byłem poza jej stronicami. Gdybym nie miał wiary, prawdopodobnie już by mnie nie było.
Ale wiarę mam. Wydaje mi się, że mocną. Powstrzymałem się od ekstremalnych reakcji na niesprzyjające okoliczności i postanowiłem kolejny raz zdać się na Opatrzność. Pomogło. Chmury przebiły na moment nieśmiałe promyki słońca, zatem wiem, że nie zgasło ono wcale, tylko zapewne musiało odpocząć ode mnie, od nas. Jutro może zajrzy do nas na dłużej, ale te dwa promyki wystarczyły, by na duszy stało sie raźniej, by uleciały gdzieś wewnętrzne niepokoje, rozterki.
Patrzę na kalendarz. Już dzień dłuższy, zatem wiosna niebawem zapuka w nasze okna. Śmieję się, chwaląc sytuację emeryta, któremu czas szybciej biegnie niż młodym.
Czujemy sie najgorzej, gdy jest pochmurno, a w dodatku dżdżysto, zimno. Brakuje nam światła, siada psychika, drażni byle co. Uwaga nasza skupiona jest na tym, co nas bolało, boli aktualnie, lub co jeszcze boleć może. W dodatku media straszą zmutowaną grypą, która już zbiera śmiertelne ofiary. Taki okres sprzyja ponurym nastrojom, które u bardziej wrażliwych mogą przemienić się w depresję.
Ostatnio nie czułem się najlepiej właśnie z powodu aury. Nie układało mi się, czarne chmury gromadziły sie wokół spraw, które są dla mnie ważne. W "Lotto" również , któryś to już raz z rzędu, nie wygrałem. Czytałem książkę, ale myślami byłem poza jej stronicami. Gdybym nie miał wiary, prawdopodobnie już by mnie nie było.
Ale wiarę mam. Wydaje mi się, że mocną. Powstrzymałem się od ekstremalnych reakcji na niesprzyjające okoliczności i postanowiłem kolejny raz zdać się na Opatrzność. Pomogło. Chmury przebiły na moment nieśmiałe promyki słońca, zatem wiem, że nie zgasło ono wcale, tylko zapewne musiało odpocząć ode mnie, od nas. Jutro może zajrzy do nas na dłużej, ale te dwa promyki wystarczyły, by na duszy stało sie raźniej, by uleciały gdzieś wewnętrzne niepokoje, rozterki.
Patrzę na kalendarz. Już dzień dłuższy, zatem wiosna niebawem zapuka w nasze okna. Śmieję się, chwaląc sytuację emeryta, któremu czas szybciej biegnie niż młodym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz