Minął zbyt szybko ten tydzień.
Za sugestią Krystyny napisałem wspomnienia z wycieczki do Zakopanego. Widocznie napisałem zbyt dużo, bo nagle tekst mi zniknął, z wyjatkiem ostatnich słów (w przyszłości muszę pisać w Wordzie i, po prostu, później "wklejać"- tak , jak to robię ze wspomnieniami obozowymi). Niestety, ponieważ moje teksty sa "niepowtarzalne", nie będę również tego odtwarzał z pamięci. Powiem tylko, że wycieczka była świetna, krajobrazy - podhalański i tatrzański cudowne , mimo pochmurnej i deszczowej w ostanim dniu pogody. Młodzież nie zawiodła,czkolwiek mankamentem było to, że z powodu mojego emerytalnego statusu, dla mnie już w dużej mierze nieznajoma (ale udało się nam nawiązać przyjazne relacje, mimo, że wieczorem zdecydowanie stałem na straży cztystości obyczajów i nie pozwoliłem na wzajemne odwiedzanie się chłopców i dziewczyn po 22:00). Odżyły też miłe wspomnienia z przeszłości, związane z niektórymi miejscami. Dlatego nie żałuję tych trzech dni poza domem.
Nie żałuję też minionej soboty w Krakowie, na Kazimierzu, gdzie uczestniczyłem w ślubie i przyjęciu weselnym mojego siostrzeńca. Piotr pojął za małżonke Agnieszkę. Świetna para, piękna oprawa, wspaniałe , ciepłe kazanie dla nowożeńców. Piotr - wysoki, dobroduszny , kojarzony przeze mnie z Bogumiłem Niechcicem mężczyzna -na pewno nie będzie w tym związku pełnił funkcji "kierowniczej". Przejmie ją Agnieszka, a on będzie chronił nową rodzinę, zapewniając jej właściwy rozwój. Patrząc na szczęśliwych Młodych, mimo woli przypomniałem sobie swój ślub, a następnie słowa Glorri Polo, zawarte w jej "Świadectwie", a dotyczące obecności Chrystusaw tej nowej, rodzinie. I przypomniałem sobie, że już niedługo nasza Ewunia będzie tak samo patrzyła swemu Markowi w oczy, składając przyrzeczenie małżeńskie; że on również, jak Piotr, będzie cały czas uśmiechnięty, radosny, jak by mówił: "Oto już jesteś najmilsza, na zawsze moja; już Cie nie opuszczę aż do śmierci".
( Wróciłem dziś po południu i naprawdę, jestem zmęczony, więc nie odwiedzę nikogo więcej)
Za sugestią Krystyny napisałem wspomnienia z wycieczki do Zakopanego. Widocznie napisałem zbyt dużo, bo nagle tekst mi zniknął, z wyjatkiem ostatnich słów (w przyszłości muszę pisać w Wordzie i, po prostu, później "wklejać"- tak , jak to robię ze wspomnieniami obozowymi). Niestety, ponieważ moje teksty sa "niepowtarzalne", nie będę również tego odtwarzał z pamięci. Powiem tylko, że wycieczka była świetna, krajobrazy - podhalański i tatrzański cudowne , mimo pochmurnej i deszczowej w ostanim dniu pogody. Młodzież nie zawiodła,czkolwiek mankamentem było to, że z powodu mojego emerytalnego statusu, dla mnie już w dużej mierze nieznajoma (ale udało się nam nawiązać przyjazne relacje, mimo, że wieczorem zdecydowanie stałem na straży cztystości obyczajów i nie pozwoliłem na wzajemne odwiedzanie się chłopców i dziewczyn po 22:00). Odżyły też miłe wspomnienia z przeszłości, związane z niektórymi miejscami. Dlatego nie żałuję tych trzech dni poza domem.
Nie żałuję też minionej soboty w Krakowie, na Kazimierzu, gdzie uczestniczyłem w ślubie i przyjęciu weselnym mojego siostrzeńca. Piotr pojął za małżonke Agnieszkę. Świetna para, piękna oprawa, wspaniałe , ciepłe kazanie dla nowożeńców. Piotr - wysoki, dobroduszny , kojarzony przeze mnie z Bogumiłem Niechcicem mężczyzna -na pewno nie będzie w tym związku pełnił funkcji "kierowniczej". Przejmie ją Agnieszka, a on będzie chronił nową rodzinę, zapewniając jej właściwy rozwój. Patrząc na szczęśliwych Młodych, mimo woli przypomniałem sobie swój ślub, a następnie słowa Glorri Polo, zawarte w jej "Świadectwie", a dotyczące obecności Chrystusaw tej nowej, rodzinie. I przypomniałem sobie, że już niedługo nasza Ewunia będzie tak samo patrzyła swemu Markowi w oczy, składając przyrzeczenie małżeńskie; że on również, jak Piotr, będzie cały czas uśmiechnięty, radosny, jak by mówił: "Oto już jesteś najmilsza, na zawsze moja; już Cie nie opuszczę aż do śmierci".
( Wróciłem dziś po południu i naprawdę, jestem zmęczony, więc nie odwiedzę nikogo więcej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz