Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

26 grudnia, 2017

Dostrzec Człowieka - 23 września 2008

Ktoś puka...
Sobotnie , słotne południe. W dodatku szare i zimne.
Cichy świergot domofonu. Przed drzwiami stoi niewysoka, zaniedbana kobieta: w przydługiej, zniszczonej kurtce i w spodniach. Na nogach wychodzone adidasy. Poszarzała twarz pełna smutku, niepewności i wstydu.
 - Dzień dobry, prosze o jakieś wsparcie.
 - A umyje mi pani okna?
 - Dobrze, przyjdę pojutrze i umyję. Mogę nawet posprzątać.
 - To umawiamy się. Dostanie pani wtedy więcej.
    Zbiegła po schodach i zapewne poszła pukać do innych drzwi. Ciekawe, czy przyjdzie w poniedziałek. Od czasu, gdy kilka razy daliśmy sie naciągnąć różnym wyrafinowanym "żebrakom" wyrzucajacym ofiarowane jedzenie do kosza, stosujemy tę metodę.Nauczył nas tego ksiądz w czasie  katechezy dla dorosłych.
 - Nawet żebrak - mówił  - ma swoja godność. Jeżeli dacie mu pieniądze lekką ręką, to go upokorzycie. Jeżeli zapracuje na nie, będzie miał satysfakcję i nie będzie się czuł jak żebrak.
  Jak dotąd, żebrzący , ktorym oferowaliśmy zarobek , nie zjawiali sie więcej.Czy i tym razem tak będzie?
   Zjawiła się  w poniedziałek rano, wraz z koleżanką , którą dwa dni wcześniej wziąłem za chłopca, ze względu na króciutko ostrzyżone włosy.To miłe zaskoczenie.
    Myła szyby dokładnie, z wprawą, dbajac, aby nie pochlapać podłogi. Nie chciała , by zwracano się do niej "per pani".
  -Beata jestem i tak proszę mi mówić, bo się głupio czuję. 
   Nie chce śniadania, bo nie jest głodna.Dzisiaj z koleżanką zjadły w barze kanapkę i wypiły herbatę . Obie mieszkaja na dworcu kolejowym. Tam, na górze, gdzie jest ogólna poczekalnia, mają w kącie dwie kołdry i jakoś żyją . Sokiści je tolerują, policja też . Czekają na przyjecie w Schronisku Brata Alberta, ale nie ma teraz miejsca i co tydzień chodzą się pytać. Może niedługo bedą mieszkać właśnie tam.
 Dlaczego są bezdomne?
  -Pani mnie uczyła w szkole podastawowej, jakieś dwadzieścia lat temu
- przypomniała mojej żonie. Rzeczywiście,kiedy wyjawiła swoje nazwisko panieńskie, wszystko stało się jasne.
Mieszkała z rodzicami w kamienicy za figurą Matki Boskiej. Mieli duże, ładne mieszkanie. Poślubiła mężczyznę, który okazał sie łajdakiem i pijakiem. Rozwiodła sie i uciekła do rodziców. Na szczęście, nie mieli dzieci. Kiedy rodzice zmarli, a ona straciła pracę, nie mogła utrzymac mieszkania. Wtedy właściciel eksmitował ją i pozostałych lokatorów na bruk. Pozostawił tylko 80-letnia babcię i kolejarza, który eksmitować się nie dał. 
   U tego właściciela, pana doktora, też pracowała dłuższy czas za marne grosze. Obiecał ,że jej naprawi za darmo zęba, ale po eksmisji udaje , że jej nie widzi, choć czasem się mijają.W jej mieszkaniu powstał salon mody, a pan doktor wybudował prywatne korty.Nie chce już o nim mówić, bo ją coś ściska za gardło.
   Ta koleżanka pochodzi z innego miasta. Cierpi na padaczkę.Ma 22 lata.Po śmierci rodziców mieszkała z bratem, ale brat również zmarł, wiec przeniosła się tu, do dalszej rodziny. Jednak rodzina jej nie chce. Kiedyś upadła w czasie ataku padaczki i rozcięła sobie głowę. To wtedy, w szpitalu tak ją wygolili, jak jej zszywali ranę. Jest uczciwa i dlatego z nią się przyjaźni. Razem się wspierają....
  -Jeżeliby Pani trzeba było jeszcze w czymś pomóc, to my jesteśmy chętne. Wie Pani, gdzie nas szukać - zapewniła Beata na odchodnym, po poczęstunku, chowając do kieszeni kurtki zapłatę. Wyszły obydwie zadowolone, zaopatrzone również w ciepłą odzież, szczególnie  teraz przydatną. A mnie , kiedy zasiadałem przy ciepłym kaloryferze, zrobiło się nagle bardzo zimno. Pomyślalem o nocy na  nie ogrzewanej stacji, o Krzyśku, (bohaterze poprzedniego mojego wpisu), który, nawąchawszy się kleju, zapewne gdzieś nocuje po klatkach albo piwnicach.I o podłości ludzkiej.

Dostrzec Człowieka

wtorek, 23 września 2008 15:11

1 komentarz:

  1. Komentarze do wpisu
    Skocz do dodawania komentarzy

    dodano: 03 października 2008 22:55

    Żal mi ludzi, którym wiatr wieje ciągle w twarz, którzy zostali pokrzywdzeni przez los. O właśnie nie datek tylko zapłata za pracę.
    pozdrawiam

    autor malgosia
    dodano: 29 września 2008 20:23

    Dziękuje za wsparcie, Krystyno. Ale , jak widzisz, z tymi gośćmi rozmowa niewiele da - przynajmniej cywilizowana rozmowa. Trzeba by było zniżyć się do ich poziomu.Dlatego czekam , aż im się to znudzi, najwyżej , w odpowiednim momencie zrobię jakiś drobny sztych, żeby ich "podkręcić". A że czytają , to więcej niż pewne. Pozdrawim, Tomasz

    autor tpetry

    blog: przedspiew
    dodano: 29 września 2008 16:10

    Tomaszu, dziwię sie,że ludzie
    wypisują bzdury pod adresem Prezydenta. Sądzę , że nie spełnili się życiowo, stąd tyle
    w nich rozgoryczenia
    i niezrozumienia. L. Wałęsa to czyta i na pewno Mu przykro. Odpowiedziałam Ci też u siebie. Na Twoim miejscu nie denerwowałabym się tymi panami, takich się nie przekona, bo uważają , że wyłącznie oni mają prawo do oceny i wydawania wyroków. Nie zawracaj sobie nimi głowy. Ten jeden zastrzega się , że nie będzie czytał, co piszesz, a wszstko wie, co napisałeś, co za konsekwencja... Pozdrawiam - Krystyna.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl
    dodano: 26 września 2008 0:35

    Nie nadążam, bowiem zostałem sam na placu boju w blogu Lecha Wałęsy i musiałem odpierać wściekłe ataki dwóch wściekłych gości na moją osobę.

    autor tpetry

    blog: przedspiew
    dodano: 25 września 2008 16:12

    Kiedy pojawi się nowy tekst, czuję się zawiedziona , jak nie ma nowego wpisu, bo wpadam coś poczytać... Pozdrowienia Laura Krystyna
    Pś. Dzięki za miłą ocenę, mam nadzieję, że tak mnie odbierasz.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl
    dodano: 24 września 2008 10:24

    Dziękuję Lauro za ocenę.Jeżeli wyznajemy takie, a nie inne wartości, to nie można było postąpić inaczej.Z zaproszenia z przyjemnością skorzystam.Pozdrawiam

    autor tpetry

    blog: przedspiew
    dodano: 24 września 2008 1:25

    Nie trzeba opowiadań wymyślać, życie dyktuje samo. Scenariusz teatralny lub filmowy pisany przez los. Wzruszyłam się Twą opowieścią. Dobrze, że trafiły na dobrych ludzi. Ktoś wcześniej potraktował je nieludzko. Bolą mnie takie sytuacje. . . Czytałam Twe wcześniejsze teksty. Zobaczyłam
    w Tobie wrażliwego
    i wartościowego człowieka. Cieszę się , że trafiłeś na mój blog. To widać też na Twym zdjęciu, Tomaszu. Tyle jest oszustwa na blogach , są osoby, które udają kogoś innego niż są. Cenię ludzi rzetelnych. Pozdrawiam - Krystyna. Zapraszam do : krystynar2.bloog.pl
    Przybliżyłam sylwetkę Lenartowicza.

    autor laura

    blog: krystynar2.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń