A więc, choć czuję się wewnętrznie jeszcze młodo, to mam świadomość, że znajduję
się w tzw. "okresie poborowym", czyli - po drugiej stronie kreski, od której zaczyna sie powolne wygaszanie wszelkiego potencjału ludzkich możliwości.
Skutecznie uświadamiają mi ten fakt moje kochane wnuczęta , Jacuś i Justynka, które, ilekroć mnie zobaczą, rzucają sie na szyję z okrzykiem: Dziaaadziuś!
Jacuś w tym roku przygotowuje sie do Pierwszej Komunii Świętej, zaś Justynka zawieszona jest między przedszkolem a szkołą, czyli w "zerówce".
Patrzę na rozwój tych dzieciaków i przypominam sobie swoje dzieciństwo, dzieciństwo moich latorośli, a szczególnie ojca Jacusia i Justynki. Porównuję je i dostrzegam gwałtowny upływ czasu poprzez pryzmat różnicy w warunkach wychowania i wzrastania, jakie były udziałem moim i ich.
Każdy dzień tego obecnego mojego statusu i ostatniego zarazem (pradziadkiem chyba już nie zdążę być), jest niepowtarzalny, dostarcza mi wielu wzruszających spostrzeżeń i niesie też pewną dawkę niepokoju o los tych niewinnych jeszcze i radosnych dzieciaków w tym skomplikowanym, nowoczesnym, pełnym nieprzewidywalnych zagrożeń - świecie. Czy za lat 10 (jeśli jeszcze będe żył) moje relacje z nimi bedą nadal takie serdeczne, czy będę nadal szczęśliwym dziadkiem, czy też zrzędliwym starcem, od którego młodzi będą uciekać?
się w tzw. "okresie poborowym", czyli - po drugiej stronie kreski, od której zaczyna sie powolne wygaszanie wszelkiego potencjału ludzkich możliwości.
Skutecznie uświadamiają mi ten fakt moje kochane wnuczęta , Jacuś i Justynka, które, ilekroć mnie zobaczą, rzucają sie na szyję z okrzykiem: Dziaaadziuś!
Jacuś w tym roku przygotowuje sie do Pierwszej Komunii Świętej, zaś Justynka zawieszona jest między przedszkolem a szkołą, czyli w "zerówce".
Patrzę na rozwój tych dzieciaków i przypominam sobie swoje dzieciństwo, dzieciństwo moich latorośli, a szczególnie ojca Jacusia i Justynki. Porównuję je i dostrzegam gwałtowny upływ czasu poprzez pryzmat różnicy w warunkach wychowania i wzrastania, jakie były udziałem moim i ich.
Każdy dzień tego obecnego mojego statusu i ostatniego zarazem (pradziadkiem chyba już nie zdążę być), jest niepowtarzalny, dostarcza mi wielu wzruszających spostrzeżeń i niesie też pewną dawkę niepokoju o los tych niewinnych jeszcze i radosnych dzieciaków w tym skomplikowanym, nowoczesnym, pełnym nieprzewidywalnych zagrożeń - świecie. Czy za lat 10 (jeśli jeszcze będe żył) moje relacje z nimi bedą nadal takie serdeczne, czy będę nadal szczęśliwym dziadkiem, czy też zrzędliwym starcem, od którego młodzi będą uciekać?
Komentarze do wpisu
OdpowiedzUsuńSkocz do dodawania komentarzy
dodano: 18 sierpnia 2014 3:08
Interesujący wpis!
autor Przemek
blog: http://tinyurl.com/n9aftxk