Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

28 grudnia, 2017

Czy jest tam kto???? - 02 kwietnia 2016

Czy jest tam kto????
https://youtu.be/Jt9viky3QCA

   Kosmos jest przestrzenią niemierzalną, a nasza Ziemia, która wydaje się nam być pępkiem świata, jest w nim  zaledwie mikronowej wielkości pyłkiem. A jednak Bóg nam poświęcił całą swoja uwagę. Czy tylko nam? To pytanie nurtowało badaczy nieba  dawniej i nurtuje  również dziś.
   Gdy byłem małym chłopcem, nie było jeszcze telewizji, a radio - na akumulator, ze słuchawkami,  jedno na wsi , czyli  u mojego ojca, który był kierownikiem szkoły - wydawało przeróżne piski,  bulczenia, świergoty, w które lubiłem się wsłuchiwać i puszczać wodze bujnej wyobraźni. Już ojciec mi wyjaśnił, że to fale radiowe, wysyłane z nadajnika , przenikają przestrzeń kosmiczną i tu są odbierane.
  Ponieważ nie było telewizji,   zaś prasa  jednorodna i w ograniczonym nakładzie, więc w długie zimowe wieczory  co światlejsi gospodarze zbierali się u kierownika szkoły, czyli mojego ojca i prowadzili dysputy na tematy polityczne  a także o miejscowych zwyczajach, o przeszłości - tej niedawnej i zamierzchłej.  Ojciec dzielił się wiadomościami z radia i prasy, niebaczny na nasze młode uszy, a także na uszy kogoś, kto miał  za zadanie te informacje przekazywać dalej. Nic dziwnego, że co jakiś czas ojciec późnym wieczorem był proszony przez tajemniczych panów  do samochodu i wracał  rano mocno zdenerwowany. Ale nie to jest tutaj ważne... Takie to były czasy.
   Mieszkaliśmy przy cmentarzu z czasów niedawnej wojny, więc w trakcie tych pogaduszek  nie obeszło się   bez relacji "naocznych świadków " z ich  spotkań z duchami. Dla mojego ojca była to doskonała okazja , by  podzielić się ze słuchaczami wyczytanymi w książkach (tato był rozmiłowany w powieściach Stanisława Lema) i  w prasie  wiadomościami na temat Kosmosu. Oczywiście, nie zabrakło tu  "nowinek " o "latających talerzach", później zwanych "spodkami", a jeszcze później UFO, co na moją wyobraźnie działało w sposób szczególny.
    Ojciec robił wycinki z PAX-owskiego "Słowa Powszechnego" o wszelkich obserwacjach "latających talerzy" , gromadził je  w teczce, a ja potem , gdy już opanowałem naukę czytania, zagłębiałem się w tę arcyciekawą lekturę. Później przyszedł czas na lekturę  Zenona Kosidowskiego "Gdy słońce było bogiem",  a gdy już stałem się młodzieńcem, zacząłem miewać dziwne sny, które pamiętam do dziś. 

Czy jest tam kto????

sobota, 02 kwietnia 2016 23:41

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz