Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

27 grudnia, 2017

Czas strachu, łez i nadziei XXV - 14 kwietnia 2009

XXV.  
    
LUDZIE LISTY PISZĄ...

      Odwiedziny rodzin stały się okazją do przekazywania wiadomości w obie strony: na zewnątrz i  ze świata  niby wolnego , do nas. Ktoś mógłby przypuszczać , że sugeruję, iż to u nas, za drutami i kratami był świat prawdziwie wolny. Prawdę mówiąc, to  tak właśnie było. Tutaj, w obozie, mimo różnych niedogodności, byliśmy przynajmniej wolni duchem. Może wynikało to z poczucia siły, jaką daje grupa, wspólnota, a może też sprawdzała się zasada, że wystarczy raz przełamać  swój strach, by przestać bać się na zawsze. Tak, czuliśmy się wewnętrznie wolni; inne tylko czynniki wpływały na uciążliwość naszego obozowego życia.
     Korzystałem z każdej okazji, by przekazać list do najbliższych. Przynajmniej w ten sposób nasza rozłąka stawała się mniej dokuczliwa, mniej bolesna. I to nic, że przed chwila widziałem się kolejny raz z Krystyną, która tym razem sprawiła mi niespodziankę, przywożąc ze sobą Kasię i Bartka. Kasia od razu rzuciła mi się w ramiona, Bartek - bardziej zamknięty-  z początku przyglądał mi się swoimi dużymi , zielonymi oczyma (pierwszy raz widział tatę z brodą), a po chwili wyciągnął rękę na powitanie i ... całym sobą wtulił się we mnie. Mój mały konspirator (nie zapomniałem tej łyżeczki  zmyślnie przemyconej w torebce z cukrem) obserwował badawczym wzrokiem wszystko dookoła. Wreszcie oderwał się , pociągnął Kasie za sobą  w kąt sali widzeń, gdzie stał stół z „michałkami"-  planszową grą w piłkę nożną. Mogłem dzięki  temu porozmawiać bardziej swobodnie z Krystyną o sprawach, których dzieci nie musiały znać. Gdy skończyła się wizyta, Kasieńka na pożegnanie powiedziała mi szeptem do ucha wielką tajemnicę : -Tatusiu, ja ciebie stąd zabiorę.  
                                                                                            
                                                                                           Uherce, 7. II. 1982.
                                       Kochani!
      Dzisiaj mieliśmy Mszę Świętą z udziałem Ks. bpa Rechowicza z Lubaczowa. Był też wysłannik Kurii z Przemyśla. Niedziela upływa pogodnie i wesoło. Mieliśmy dzisiaj solenizanta Ryszarda, który wystawił przyjęcie. Otrzymaliśmy dużo paczek z witaminami. Wszyscy trzymamy się doskonale.
    Krysiu, pisałem Ci o moim śnie. Musisz koniecznie przestać  denerwować się  i zamartwiać, a poza tym, lecz się. Jak już pisałem wcześniej, oddaj się opiece Matce Przenajświętszej, naszej Matce Bolesnej, Jarosławskiej i bądź dobrej myśli. Ja wierze mocno, że wyjdziesz z choroby obronną ręką.
   Czuję , że naszej niewoli zbliża się kres, a nasza ofiara nie pójdzie na marne. Pociesz moich rodziców i Marka(mojego brata -T.P.). Sądzę, ze wkrótce się zobaczymy. Wszystkim smakował ser (u nas mamy wspólną kuchnię i wszystkie dary żywnościowe idą do jednej spiżarni). Mieliśmy jeszcze zielony szczypiorek i kolacja, którą przyrządzałem sam, była wyśmienita.
  Na tym kończę relacje z dnia dzisiejszego.
  Całuję Was wszystkich bardzo mocno, kocham was z dnia na dzień coraz bardziej, a co będzie, gdy wrócę??? Polecam Was Bogu Najwyższemu i Matce Jego w swoich modlitwach .
                                                                                                              Tomek
P.s.
Z powodu oszczędności w kopertach załączam list dla Bogumiła.


                                               -----------------------------
                                                                                     Dn.10.II.82 r.

                               Kochany Tomku!

     Szczęśliwie dojechaliśmy do domu ok. 10.00, dość długo czekaliśmy w Rzeszowie, bo pociąg był opóźniony. Ale pogawędziliśmy z panią Januszową o różnych babskich sprawach.
   Bartek był szczęśliwy, tylko stwierdził, ze bez brody było Ci lepiej. Babcia już czekała z niecierpliwością na dobre wiadomości.
  W niedziele przyjechał Tadek z Krzysiem, wujek Józek, a potem zjawił się i Zdzisiek. Tak, że dzień świąteczny spędziliśmy w rodzinnym gronie.
   W poniedziałek byłam w Twojej szkole, pobrałam za dzieci rekompensatę, przekazałam pozdrowienia. Po południu przyszedł Albin ( o. Albin Sroka franciszkanin, przyjaciel domu - T.P.) - przepraszał, że nie przyszedł wcześniej, bo miał dolegliwości sercowe. Pogawędził z mama, bo wspólne mieli zainteresowania z rodzinnej miejscowości. Kasia mu się podobała, stwierdził, ze będzie miała zdolności z matematyki. Ciekawe -co? Zaprosił nas do siebie i chyba  się w tym tygodniu wybiorę.
  Dzisiaj odwiedził mnie ojciec (Bogumił- T.P.) - zdałam mu relacje  z mojej podróży. Bardzo się ucieszył „dobrymi wiadomościami" ale martwi się bardzo o Ciebie. Mówił, ze „cieszy się" z odwiedzin Zygmunta. Kasia szczęśliwa, bo siedzi na kolanach wtulona - widzisz, jak jej brak tatusia. Czeka na Twój list. Jutro mam konferencje klasyfikacyjną -  siedzenie do wieczora. Muszę też  w tym tygodniu odwiedzić naszych dawnych sąsiadów i wstąpić po drodze na Wygarki. Jeżeli będą po raz drugi widzenia, powiadom mnie zaraz . Ja na razie Czuje się dobrze, piję nadal ziółka, poprawił  mi się apetyt.Mam zamówioną wizytę u lekarza na piątek, to zobaczę, jakie zastosuje leczenie. Nie martw się, dajemy sobie jakoś radę, mimo szokujących cen. Czy dotarła paczka, czy wszystko smakowało?  Jak z tym przekazem pieniężnym? Proszę, abys zraz napisał.
  Tak bardzo bym chciała, abyś był już z nami, to już za długo trwa. Kończę już, bo jest późno - zasyłam moc pozdrowień i ucałowań i nie martw się , wszystko ułoży się dobrze.
                                                                                                         Krystyna.
   P.s. Pozdrowienia i ucałowania od wszystkich.
          Pozdrów p.Janusza i wszystkich Twoich kolegów.
  
  

Czas strachu, łez i nadziei

wtorek, 14 kwietnia 2009 1:41

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz