XVIII.
„OCENZUROWANO"-
- PIERWSZY LIST OD ŻONY
Wszelka korespondencja ze światem zewnętrznym - zarówno ta oficjalna, z pieczątką „Ocenzurowano", jak i ta przemycona przez rodziny odwiedzające -stanowiła dla nas wydarzenie wielkiej wagi. Dzieliliśmy się między sobą wszystkimi wiadomościami i samymi listami, gdyż słowa pocieszenia, otuchy skierowane przez najbliższych do kolegi, odbieraliśmy tak samo, jakby odnosiły się do każdego z nas. Tajemnica korespondencji obowiązywała wówczas, gdy szczęśliwy adresat uznał, że treść listu nie powinna nikogo więcej, poza nim, obchodzić.
Nigdy, ani w okresie narzeczeństwa, ani po ślubie, nie pisaliśmy z Krystyną do siebie listów. Nie było dotąd takiej potrzeby, bowiem, jeśli rozstawaliśmy się, to na krótko. Krystyna szczególnie nie była i do tej pory nie jest wylewna, więc ta forma wyrażania uczuć wyraźnie jej nie odpowiadała. Aż do tego momentu. W każdym razie, po dziewięciu latach małżeństwa, w połowie stycznia otrzymałem od niej pierwszy list, który stał się dla mnie czymś więcej niż relikwią. /Przytaczam go tu w wersji oryginalnej, wprowadzając jedynie akapity, dla lepszej przejrzystości/
Kochany Tomku!
List Twój wraz z talonem dostałam ok. 10. I., tak że te wiadomości były mi już znane. Zrezygnowałam z wysłania Ci paczki, bo faktycznie - wg regulaminu - nie ma co konkretnego wysyłać,(...).
Cieszymy się bardzo, że mieliście Mszę św., z pewnością przeżyliście to bardzo, znam relację z listu Janusza. Czekamy dnia, kiedy wreszcie wrócisz, ale mamy nadzieję , że może już wkrótce.
Mama już trochę doszła do siebie, ale zawsze myśli „na zaś". Chciałam, aby pojechała do Tadka, ale nie chce. W każdym bądź razie, sypia więcej w nocy.
Bartek zbiera same piątki, teraz chodzi na obiady do świetlicy. Pożyczyłam mu łyżwy i jeździ wspaniale. Lodowisko mają przed blokiem. Kasia bawi się z Gosią i biega, jak zwykle, do p. Haliny. Dzieci bardzo tęsknią , kto tylko zadzwoni -„ tatuś przyjechał!" - potem rozczarowanie.
Ja natomiast chodzę po kolejkach - mam etat zaopatrzeniowca. Prezenty choinkowe i imieninowe czekają na Ciebie. Staram się mieć trochę mniej godzin w szkole, więcej być w domu i odpocząć.
Wszyscy starają się mi pomóc - rodzina , znajomi i często odwiedzają nas. W tym tygodniu mieliśmy wizytę duszpasterską - tak nam Ciebie brakowało. Byli Twoi rodzice, mama była w Przemyślu, a teraz wyjechała do wujka Janka. Tato czuje się dobrze, zresztą , napisał do Ciebie.
W czwartek lub sobotę, w lutym przyjadę z Twoim kuzynem Bogumiłem, ale mam nadzieję, że do tej pory będziesz z nami /umówiliśmy się, że przyjaciela naszego domu, o. Bogumiła, oficjalnie będziemy nazywać „ kuzynem", aby nie kierować uwagi bezpieki na klasztor oo. Dominikanów- przyp. T.P./. Aha - dzisiaj była p. Dobrudzka . Pracuje w Technikum Spożywczym i masz pozdrowienia /p. Dobrudzka była sekretarką w moim biurze - niezwykle sumienną, lojalną i opiekuńczą, a po zawieszeniu działalności Związku pozostała nagle bez pracy - przyp. T.P./.
Kończę już , bo dzieci chcą rysować i pisać do Ciebie. Całujemy Cię wszyscy i pamiętaj, że nie jesteś sam - wszyscy jesteśmy myślami i duchem z Tobą i z Wami wszystkimi.
Krystyna
P.s. Pozdrowienia od moich koleżanek, przyjaciół i znajomych. Pozdrowienia również z Wygarek / to od proboszcza naszej dawnej parafii podmiejskiej , ks. Stęchłego - przyp. T.P./.
I jeszcze pięknie wykaligrafowany dopisek mojego pierwszoklasisty, Bartusia:
Tatusiu czekamy na Ciebie, bardzo Cię kochamy.
Bartuś i Kasia
Czytałem ten list po kilka razy dziennie i za każdym razem przeżywałem tak samo, ze łzami w oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz