Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

27 grudnia, 2017

Czas strachu, łez i nadziei (cd.) - 25 sierpnia 2009


BUNT (cz. 3)


  Godz.9. 20. - przed nasz pawilon zajeżdża więzienna nyska. Z megafonu rozlega się komunikat komendanta o przetransportowaniu do innego ośrodka części internowanych. Wyczytywane SA nazwiska Ślązaków. Także wszyscy z Krosna i Przemyśla muszą spakować się i przygotować do transportu - czas do godz.10.20.
   Żegnamy się z kolegami. O 10.20 zdajemy wyposażenie więzienne (koce, prześcieradła, poduszki itp.). W tym czasie do budynku wchodzi ponad 30-osobowa grupa „klawiszy". Wszyscy uzbrojeni w hełmy z przysłonami, , w tarcze i różnej długości pałki. Na przedzie prowadzi kpt. Janiszewski, „najdostojniej" uzbrojony. Wielu z nich to nasi dobrzy znajomi, którzy z nami przebywali i wydawali się być nam sprzyjający. Teraz wyglądają groźnie. Niektórzy maja butny wyraz twarzy, inni, jakby zawstydzeni i niepewni. Unikają naszych spojrzeń.
   Obstawili wszystkie cele i klatkę schodową. Na ich wejście, znajdujący się na spacerowniku chłopcy  zaczęli śpiewać. Jakiś  SB-ek fotografuje wszystkich śpiewających. Niektórzy z „rycerzy" butnie wywijają pałami. Wśród nich wyróżnia się grubasek Rajzer „Wypiska". Z niektórymi wywiązuje się dyskusja na temat godności oficera z orłem na czapce , na temat systemu, na temat patriotyzmu. „Rycerze" jakby zmiękli. Buta znika. Tylko niektórzy odgrażają  się, szydzą, prowokują. Pozostali starają się chować pałki w rękawy, zdejmują kaski. Sadzę, ze byli bardziej wystraszeni niż my. Z niektórymi wywiązuje się  normalna rozmowa - już bez strachu i nienawiści. Próbujemy dowiedzieć się  czegoś o miejscu nowego przeznaczenia. Współczują nam. Przed nami Łupków. Jedna grupa ma jechać w inne miejsce.
    Godz.12.00. Biegnie lekarz MSW. Prosi o wyprowadzenie chorych - Śledzia i Ryśka S.
     K.(Kopański) dyskutuje  z kpt. Janiszewskim na temat ludzi po przeciwnych stronach barykady, uwikłanych w prawa „systemu". Dyskusja jest grzeczna, spokojna. W tym momencie koledzy z Rafałem Szymońskim wyprowadzają Śledzia i Ryska S.. Ci dwaj to już wraki ludzkie. Płaczą załamani, zwłaszcza Śledź, który ledwo powłóczy nogami. Wszyscy milkną, mają łzy w oczach. Sierżant w kasku, stojący obok, ukrywa siłą wzruszenie i wstyd. Patrzy w dal. Policzki mu drgają. Wydaje mi się znajomy. To jeden  z naszych oddziałowych, „Gruzin" - zawsze uprzejmy, życzliwy - dziś wolałby tu nie być. Mówimy specjalnie głośno o chorobie tych dwóch, klawiszom. To o nich właśnie poszło. „Gruzin" znika w dyżurce i więcej się nie pojawia.
    Spoglądam na pobliskie pagórki. Na każdym z nich grupy zomowców. Obserwują nas przez lornetki.
    Biorą nas po dwóch. Najpierw Krosno i część Ślązaków z pierwszego pawilonu. Znak „Victoria" i śpiew, Na pierwszym pawilonie transparent: "NARÓD ZWYCIĘŻY!"
    Przed załadowaniem do „suk" szczegółowa i brutalna  rewizja w sali widzeń, do której doprowadzani jesteśmy w śród urągań i drwin ze strony nieżyczliwych nam „klawiszy- szaraków". Prowokacyjne ich zachowanie pozostaje bez odpowiedzi z naszej strony.
    Sala widzeń pełna „klawiszy i SB-ków. Uwijają się jak w ukropie. Są brutalni, ordynarni. Jest tu „Loczek"(plut. Stach), sierżant Rajzer" Wypiska", jest por. Łopuszański Lucjan z Krosna. SA w swoim żywiole. Jest także sierżant Franek i tam rewizja przebiega łagodnie.
   Wśród kpin i niewybrednych  żartów Lucek Łopuszański, Stach, Rajzer i inni SB-cy wysypują nasze rzeczy. Polują szczególnie na pieczątki obozowe. Zazdroszczą nam darów  żywnościowych z zagranicy. Są przy tym bardzo złośliwi. Prowokują.  Łopuszański z wściekłością , ostentacyjnie rzucił na podłogę i podeptał znaczek „Solidarność". Tyle nienawiści do względem małej rzeczy. Przykre to. Z równa wściekłością traktował też  Łopuszański krzyże robione przez nas. Zwłaszcza te opisane, ze znakiem „Solidarności"(często już poświecone) rozbierał i łamał. Podobnie czynił jeszcze jeden „klawisz plutonowy, który wcześniej zhańbił się, kradnąc po „widzeniu"  koledze  jedna paczkę  żywnościową. Teraz mścił się na nim, bo jego upatrzył sobie do rewizji. Pożegnał go słowami: "Jak cię jeszcze spotkam w Przemyślu, to cię ch... zajebię".
   Po dokładnym przeszukaniu i przeczytaniu korespondencji i notatek, każą nam szybko pakować rzeczy. Jest to trudne, bo wszystko jest wymieszane. Jakoś sobie dajemy radę. Jeszcze parę wyzwisk pod naszym adresem i wychodzimy.
   Wsiadamy do „suk". Przemyśl w pierwszej, do pozostałych Krosno i Śląsk. Jesteśmy ściśnięci, brak powietrza. „Suki" wewnątrz przedzielone ścianką na pół. Z jednej strony wypada siedzieć  naprzeciw siebie 11 osobom. Z drugiej strony, za ścianką - tak samo. A jeszcze bagaże - torby, reklamówki trzymane w rekach, na kolanach. Tak ściśnięci czekamy jeszcze godzinę i 20 minut na załadowanie pozostałych. Ruszamy o godz. 14.15 w nieznane - Łupków, Załęże, czy tez gdzieś , na drugi kraniec Polski?.....
   Godz. 15.45 - jesteśmy w Łupkowie. 21 z woj. przemyskiego i 21 z woj., krośnieńskiego. Zabrakło wśród nas Ślązaków i 11 kolegów z woj. krośnieńskiego, których wywieziono w nieznane.
Podpisali: Adam Szostkiewicz, Ryszard Buksa, Andrzej Wyczawski, Stanisław Drabin, Andrzej Dolata, Tomasz Petry,Stanisław Kusiński, Sławomir Dziennik, Andrzej Kucharski, Józef Stochmański, Jacek Janiszewski.
  

Czas strachu, łez i nadziei (cd.)

wtorek, 25 sierpnia 2009 18:22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz