Ten
wpis powinien być w w blogu politycznym, gdyż odnosi sie do
politycznych działań rządu, ale , ponieważ dotyczy też spraw duchowych,
więc i tu znajdzie się jego miejsce. Poza tym, dawno już nie
umieszczałem tu wpisu, więc ...niech będzie, ku zadowoleniu Malinki i
wszystkich moich Przyjaciół.
Procent dla Kościoła
Nie jestem ekonomistą, nie operuję wielkimi sumami pieniędzy, znam ich wartość i - powiem więcej - niezwykle sobie je cenię. Wydam więcej niż na jeden zakład w lotto, licząc po cichu , że tym razem nie będzie to "podatek od nadziei". Wspomagam finansowo ( w miarę swoich możliwości ) różne instytucje, akcje charytatywne, czasem dam "cosik" żebrzącym, oddaję "1 procent" organizacjom pożytku publicznego i starcza mi jeszcze, by od jednego do drugiego miesiąca spokojnie "związać koniec z końcem". Wszystko dlatego, że mam zaradną małżonkę, która również mnie nauczyła mądrego oszczędzania i myślenia perspektywicznego.
Daltego też swego czasu zadbałem o powiększenie swojej przyszłej emerytury , ubezpieczając się w tzw. "trzecim filarze".
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że miałem szczęście do tej pory i że los może się odwrócić, że nie wszyscy też mają takie szczęście jak ja i że to wcale nie jest ich wina.
Po tym długim wprowadzeniu piszę wreszcie o tym, co zapowiedziałem w tytule.
Rząd przystąpił do realizacji zapowiedzi premiera odnośnie likwidowania Funduszu Kościelnego. Nie muszę już przypominać, kiedy i dlaczego ten Fundusz powstał i na jakich zasadach funkcjonował. Po expose premiera przedstawiciel Episkopatu powiedział, że Kościół już od dawna postulował zmiany, więc pomyślałem sobie, że sprawa nie bedzie powodem do zgrzytów miedzy Kościołem a rządem, który popieram w wielu sprawach. Oczywiście , rozległy sie głosy o ataku na Kościół , że "Kościoła będziemy bronić", etc., ale w tym wypadku były to głosy tych, którzy o względy Kościoła zabiegali z powodów koniunkturalnych.
Odbyły sie rozmowy rządu z Komisją Episkopatu, w trakcie których min. Boni przedstawił propozycję, aby w miejsce zlikwidowanego Funduszu Kościelnego wprowadzić możliwość odpisywania przez wiernych 0,3 procent od podatku , na podobnej zasadzie, jak dla organizacji pożytku publicznego odpisuje sie ów 1 procent. Prędko wyliczono, że Kościól zyskałby przez to, bowiem otrzymałby rocznie ok 100 mln. zł., podczas, gdy z Funduszu Kościelnego otrzymuje 80 mln. złotych na rok.
Oburzyli się na to przedstawiciele opozycji lewicowej, oburzyła się również opozycja prawicowa. Pierwsi posądzili rząd o to, że jedna ręką zabiera, a drugą daje jeszcze wiecej, że Kościołowi nic sie nie należy, bo już "tyle wziął od państwa, etc. Drudzy z kolei gotowi są urządzić krucjatę w obronie atakowanego Kościoła.
Nie jest to łatwa decyzja i bez jakiegośkompromisu nie obejdzie się. Przyznam szczerze, że sam mam dylemat. Z jednej strony, jako członek tego Kościoła, chciałbym go widziec jako Wspólnotę nie przywiązującą takiej wagi do pieniędzy. Z drugiej jednak strony, pieniądze sąpotrzebne na rozwój misyjnej działalnosci Kościoła. Ostatecznie, ksztaltowanie chrześcijańskich postaw wśród wiernych czyni społeczeństwo rownież wartościowym pod kątem jego przydatności dla państwa. Zatem, działanie Kościoła ma wymiar nie tylko duchowy, ale i państwowotwórczy.
Ucieszyłby mnie też fakt, że od tej chwili niewierzący i zdeklarowani wrogowie Kościoła nie mieliby powodu mówienia, że jest on opłacany z ich pieniędzy. Czy jednak wszyscy katolicy dokonywaliby takiego odpisu na na swój Kościół? Wątpię. Zatem, należałoby wziąć poprawke na tamtą prognozę.
I jeszcze jest jedna sprawa. Ja bardzo chętnie odpiszę te O,3 procent na swój Kościół, a gdyby jeszcze było mało, to gotów jestem wspomóc Kościół w innej formie.
O ile mogę być spokojny o los mojego Kościołą, to mam watpliwości, czy wierni innych wyznań, będą w stanie, przy znacznie mniejszej liczbie członków danego kościoła, zgromadzić odpowienią kwotę na utrzymanie swoich kapłanów i zabezpieczenie im emerytury. Tak sobie myślę, że czasem w walce o zabezpieczenie praw wiekszym, silniejszym, zapomnieć można o tych mniejszych i słabszych. Zanim strony dojdą do porozumienia, powinny i ten problem wziąć pod uwagę.
Procent dla Kościoła
Nie jestem ekonomistą, nie operuję wielkimi sumami pieniędzy, znam ich wartość i - powiem więcej - niezwykle sobie je cenię. Wydam więcej niż na jeden zakład w lotto, licząc po cichu , że tym razem nie będzie to "podatek od nadziei". Wspomagam finansowo ( w miarę swoich możliwości ) różne instytucje, akcje charytatywne, czasem dam "cosik" żebrzącym, oddaję "1 procent" organizacjom pożytku publicznego i starcza mi jeszcze, by od jednego do drugiego miesiąca spokojnie "związać koniec z końcem". Wszystko dlatego, że mam zaradną małżonkę, która również mnie nauczyła mądrego oszczędzania i myślenia perspektywicznego.
Daltego też swego czasu zadbałem o powiększenie swojej przyszłej emerytury , ubezpieczając się w tzw. "trzecim filarze".
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że miałem szczęście do tej pory i że los może się odwrócić, że nie wszyscy też mają takie szczęście jak ja i że to wcale nie jest ich wina.
Po tym długim wprowadzeniu piszę wreszcie o tym, co zapowiedziałem w tytule.
Rząd przystąpił do realizacji zapowiedzi premiera odnośnie likwidowania Funduszu Kościelnego. Nie muszę już przypominać, kiedy i dlaczego ten Fundusz powstał i na jakich zasadach funkcjonował. Po expose premiera przedstawiciel Episkopatu powiedział, że Kościół już od dawna postulował zmiany, więc pomyślałem sobie, że sprawa nie bedzie powodem do zgrzytów miedzy Kościołem a rządem, który popieram w wielu sprawach. Oczywiście , rozległy sie głosy o ataku na Kościół , że "Kościoła będziemy bronić", etc., ale w tym wypadku były to głosy tych, którzy o względy Kościoła zabiegali z powodów koniunkturalnych.
Odbyły sie rozmowy rządu z Komisją Episkopatu, w trakcie których min. Boni przedstawił propozycję, aby w miejsce zlikwidowanego Funduszu Kościelnego wprowadzić możliwość odpisywania przez wiernych 0,3 procent od podatku , na podobnej zasadzie, jak dla organizacji pożytku publicznego odpisuje sie ów 1 procent. Prędko wyliczono, że Kościól zyskałby przez to, bowiem otrzymałby rocznie ok 100 mln. zł., podczas, gdy z Funduszu Kościelnego otrzymuje 80 mln. złotych na rok.
Oburzyli się na to przedstawiciele opozycji lewicowej, oburzyła się również opozycja prawicowa. Pierwsi posądzili rząd o to, że jedna ręką zabiera, a drugą daje jeszcze wiecej, że Kościołowi nic sie nie należy, bo już "tyle wziął od państwa, etc. Drudzy z kolei gotowi są urządzić krucjatę w obronie atakowanego Kościoła.
Nie jest to łatwa decyzja i bez jakiegośkompromisu nie obejdzie się. Przyznam szczerze, że sam mam dylemat. Z jednej strony, jako członek tego Kościoła, chciałbym go widziec jako Wspólnotę nie przywiązującą takiej wagi do pieniędzy. Z drugiej jednak strony, pieniądze sąpotrzebne na rozwój misyjnej działalnosci Kościoła. Ostatecznie, ksztaltowanie chrześcijańskich postaw wśród wiernych czyni społeczeństwo rownież wartościowym pod kątem jego przydatności dla państwa. Zatem, działanie Kościoła ma wymiar nie tylko duchowy, ale i państwowotwórczy.
Ucieszyłby mnie też fakt, że od tej chwili niewierzący i zdeklarowani wrogowie Kościoła nie mieliby powodu mówienia, że jest on opłacany z ich pieniędzy. Czy jednak wszyscy katolicy dokonywaliby takiego odpisu na na swój Kościół? Wątpię. Zatem, należałoby wziąć poprawke na tamtą prognozę.
I jeszcze jest jedna sprawa. Ja bardzo chętnie odpiszę te O,3 procent na swój Kościół, a gdyby jeszcze było mało, to gotów jestem wspomóc Kościół w innej formie.
O ile mogę być spokojny o los mojego Kościołą, to mam watpliwości, czy wierni innych wyznań, będą w stanie, przy znacznie mniejszej liczbie członków danego kościoła, zgromadzić odpowienią kwotę na utrzymanie swoich kapłanów i zabezpieczenie im emerytury. Tak sobie myślę, że czasem w walce o zabezpieczenie praw wiekszym, silniejszym, zapomnieć można o tych mniejszych i słabszych. Zanim strony dojdą do porozumienia, powinny i ten problem wziąć pod uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz