Niech zstąpi Duch Twój…
Pamiętam.
Jeszcze echo powtarzało
słowa,
które wichrem leciały
przez Plac Zwycięstwa;
nie-płoszone klaskaniem
niczym trzepot skrzydeł gołębich,
przysiadały w zakamarkach serc
milionów,
gdzie Nadzieja
dawno już nie spała,
ożywiona Wiarą.
Pytałem znajomych, przyjaciół,
pytałem zupełnie obcych,
pytałem też siebie:
Czy TO już się stało?
Czy może dopiero początek?
Czy słowa Proroków i Wieszczów
nie wyszły spoza kart Ksiąg
i książek?
I s t a ł o s i ę C i a ł e m
S ł o w o j e s z c z e r a z …
na naszych oczach
- tych, którzy wierzyli wprawdzie,
ale nie mieli nadziei
w innej sprawie,
bo myśleli,
że już tak ma być wiecznie.
Ci,
co ich utwierdzali przez lata,
z niepokojem kręcili głowami,
bo nagle rachunki przestały się sprawdzać,
a ich „wiara”
okazała się pustym zbiorem.
Przyzwyczailiśmy się,
przez przeszło ćwierć wieku
do słów,
a raczej ich brzmienia,
które – siłą rzeczy
i skutkiem działań „sił innych”
- traciły pierwotny
dźwięk,
ale moc miały tę samą.
Szczyciliśmy się przynależnością
do tego co On , narodu.
Płakaliśmy zawsze głośno
i z a w s z e s z c z e r z e
zarówno wtedy,
gdy był z nami,
gdy odjeżdżał,
i …gdy odszedł
do DOMU OJCA,
a wiatr
na wieku
przewracał karty Księgi,
by zamknąć ten ROZDZIAŁ
historii Kościoła,
historii ludzkości.
………………………………………………………..
I stało się…
Nie przebrzmiało jeszcze
Alleluja,
A BÓG BOGATY MIŁOSIERDZIEM
Narodowi i Światu
posłał Ducha,
by jeszcze raz
(może nie ostatni)
przemienił oblicze
t e g o N a r o d u,
t e g o K r a j u.
T e g o Ś w i a ta.
1.05.2010 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz