Fot. z portalu WIKIMEDIA POLSA
Trzeba to przeżyć
Smutny ten czas. Już mija pierwszy tydzień kwietnia, a tu słoneczka jak na lekarstwo i meteorolodzy w dodatku jeszcze śniegim i mrozem straszą. Eh, musimy to jakoś przetrwać.
Nas, pszczelarzy taka sytuacja w przyrodzie napawa ogromnym niepokojem. Przekwitła praktycznie i przemarzła leszczyna - źródło pyłku wiosennego dla młodych larw pszczelich w ulach. W okresie jej kwitnienia pszczoły praktycznie nie wylatywały z uli, a to oznacza słaby rozwój rodzin pszczelich. Teraz pszczoły na siłę wylatują z uli, by wykonać oblot wypróżniający , bądź w poszukiwaniu pyłku, nektaru i wody do karmienia larw. Osłabione siadają na śniegu i "zastygają", stając się jednocześnie łatwym łupem dla sikorek . Te właśnie krążą na pasieczysku i czynią prawdziwe spustoszenie. Nie pomaga dokarmianie tych sympatycznych ptaszków w innym miejscu. Teraz smakują im szczególnie pszczoły.
Tej zimy straciłem 7 rodzin pszczelich. Upadek czterech stwierdziłem 5 lutego i teraz, 2 kwietnia oczyściłem ramki z martwych pszczół w trzech nastepnych ulach . Naprawdę, to najbardziej przykra czynność pszczelarza - zwłaszcza, że pszczoły były silne, zabezpieczone i zaopatrzone dobrze na zimę. Ponieważ prowadzę kartotekę każdego ula, analizuję teraz zapiski i usiłuję dociec, jakie mogły być przyczyny śmierci rodzin: warunki pogodowe , czy też moje jakieś uchybienia. Niedawno musiałem pozostałe rodziny zaopatrzyć w ciasto miodowo-pyłkowe , ale , jeżeli zima przedłuży się, to mogę liczyć się z nastepnymi stratami.
W ub. roku podczas pierwszego przeglądu 4 kwietnia w każdej rodzinie było po 4-6 ramek w większości pokrytych czerwiem (larwami młodej pszczoły). Dziś ten rozwój jest mocno opóźniony , zatem do zbioru miodu wyleci mniej pszczół. Miód będzie też droższy. Mam nadzieję jednak, że uda mi sie odtworzyć stan pasieki z poprzedniego roku. Jakoś trzeba przeżyć ten trudny okres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz