Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

27 grudnia, 2017

Maj - 04 maja 2012

Ten wiersz nawiązuje do zdjęcia z poprzedniego wpisu (inspirowany przez Krystynę-Laurę)

Tryptyk majowy


I.

Rowerem pędzę przed deszczem,
majowy przecinam czas,
słońce nade mną,
obok, przede mną,
w kwitnący rzepak
wpadło, durząc zapachem
miodu, co z brzękiem pszczół woła:
jeszcze! jeszcze!

A krople deszczu padają,
śmigłym jaskółkom uciekłszy, 
od słońca ciężkie i ciepłe
jak dotyk niewiasty
nie-grzeszny,
więc duszy przykładem ręce
wyciągam, radośnie  krzycząc:
jeszcze! jeszcze!

II.

W podwórzu zielonym chata
 strzechą pokryta słomianą,
pod którą wróble-niecnoty
sprzeczkę czynią niemałą.
Ława pod ścianą bieloną
wapnem siwcem barwionym,
zaprasza, by usiąść jak dawniej
w majowe południe niedzielne .

Dawne wspomnienia ożyły
lat młodych, beztroskich,
radosnych majem,
co się rozgościł na dobre
w sadzie pszczół pełnym,
wśród wiśni, grusz i jabłoni,
kwieciem pokrytych za chatą,
skąd zapach jak fala uderza
i znika na chwilę, by wrócić
z powiewem wietrzyku zza węgła.

Tu mleko z świeżego udoju
piłem, błogosławione rykiem
Krasuli, co  na pastwisko gnana,
kuszona soczystą zielenią
trawy zdobionej złocistym mleczem ,
wciąż ślepie zwracała swe smutne
na bramę chruśniaka
szeroko dla gościa  roztwartą.
W głębi stodoła, skąd wkrótce
woń siana świeżego kusząca
wyznaczy małżeńskich planów
początek - zapewnia dostatek
gospodarzowi  i spokój
 na rok dla  całej rodziny.

III.

Przy wiejskiej drodze, w opłotku
gdzie bez swe wonie rozdziela,
bielona kapliczka,
przybrana zielenią bukszpanu,
z niebieską  Maryją pośrodku,
co ręce różańcem owite, zza żonkil
złocistych do ludu swego wyciąga,
w słowa litanii wsłuchana
modlitwą serca wzmocnionej.

Staw się  obudził w pobliżu
radosnym rechotem, kumkaniem,
jakby chciał w naszą włączyć  w modlitwę
 swoje radości i smutki.
Majowy wieczór z księżycem,
z gackiem, goniącym ćmy i chrabąszcze
do snu mnie nucąc otula
cieplutko w majowej kołysce.

Maj.

piątek, 04 maja 2012 2:54

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz