Pamiętamy !
Grudzień jest dla mnie trudnym miesiącem. Nie chodzi już o przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia. Ostatecznie, po poniesionych trudach, święta te przeżywa się zawsze radośnie, zazwyczaj w gronie całej rodziny. No i zapach siana na stole, różne odblaski równie pięknie pachnącej choinki, kolędy przy wigilinym stole, pasterka.
Chodzi o ważne, dramatyczne rocznice, które w tym miesiącu kumulują się i które przywołują smutne, tragiczne wydarzenia: rocznica wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 roku i rocznica wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Dla mnie jeszcze dodatkowo dołączyła rocznica śmierci mojego Ojca, również 13 grudnia, dziewięć lat później.
16 grudnia '81 roku władza ludowa upomniała sie również o mnie, fundując mi "wczasy zimowo-wiosenne" w Uhercach i Nowym Łupkowie. Dziś, po 30 latach nabrałem do tamtych wydarzeń pewnego dystansu. Czasem odżywają we snach sytuacje jakieś dziwne, rozgrywające się w celi przemyskiego aresztu, gdzie przez dwie noce przebywałem przed wywiezieniem do Uherc. Czasem śnię o walce z ZOMO i ... nie są to przyjemne sny. A jednak, tamten okres odbił się również pozytywnie na moim dalszym życiu. Byłbym nieuczciwy, gdybym nie przyznał się do "odcięcia kuponów" z mojej martyrologicznej przeszłości. I odcinam je dalej - nie w sensie materialnym, lecz bardziej prestiżowym, choć wielu mam też niechętnych "recenzentów" mojego życia i działalności, uważających mnie za zdrajcę ideałów "Solidarności", gdyż: wystąpiłem ongiś z AWS, wszedłem w koalicje samorządową z PSL, nawet startując do Sejmu z listy tej partii, źle publicznie wyrażam sie o polityce PiS i prezesa, a zupełnie skandaliczne było moje publiczne poparcie kandydatury Bronisława Komorowskiego na przezydenta RP. No i dostaje mi się, za to że nie wierzę w teorię spiskową na temat katastrofy smoleńskiej.
Mimo wszystko, "kupony odcinam" nadal. Ostatnio udzielałem kilku uczniom jarosławskich szkół wywiadów na temat stanu wojejnnego i mojego internowania. Władze oświatowe wraz z IPN-em organizują konkursy historyczne w gimnazjach, więc zwracają się do mnie uczniowie i uczennice. Jeden z uczniów zajął I miejsce w konkursie i to mnie cieszy.
Wczoraj miałem szczególne spotkanie z młodzieżą ponaddwudziestoletnią, skupioną w duszpasterstwie dominikańskim "BASZTA". Ojcowie Dominikanie ogłosili poprzez plakaty to spotkanie i trwało ono prawie dwie godziny. Miałem okazję przybliżyć młodym ludziom tamten okres, kreśląc tło społeczne, polityczne i ideowe ówczesnych wydarzeń. Były też bardzo trudne pytania ze strony młodzieży. Potem, jako ukoronowanie tego spotkania odbyła się projekcja wstrząsającego filmu "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł ". Polecam ten film wszystkim. Jestem pod jego wrażeniem. Ukazuje tragiczne wydarzenia na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. na przykładzie losów rodziny zabitego stoczniowca, którego nazwisko jako pierwsze znajduje sie na tablicy przy pomniku poświęconym Ofiarom Grudnia 1970 r. w Gdyni.
Grudzień jest dla mnie trudnym miesiącem. Nie chodzi już o przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia. Ostatecznie, po poniesionych trudach, święta te przeżywa się zawsze radośnie, zazwyczaj w gronie całej rodziny. No i zapach siana na stole, różne odblaski równie pięknie pachnącej choinki, kolędy przy wigilinym stole, pasterka.
Chodzi o ważne, dramatyczne rocznice, które w tym miesiącu kumulują się i które przywołują smutne, tragiczne wydarzenia: rocznica wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 roku i rocznica wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Dla mnie jeszcze dodatkowo dołączyła rocznica śmierci mojego Ojca, również 13 grudnia, dziewięć lat później.
16 grudnia '81 roku władza ludowa upomniała sie również o mnie, fundując mi "wczasy zimowo-wiosenne" w Uhercach i Nowym Łupkowie. Dziś, po 30 latach nabrałem do tamtych wydarzeń pewnego dystansu. Czasem odżywają we snach sytuacje jakieś dziwne, rozgrywające się w celi przemyskiego aresztu, gdzie przez dwie noce przebywałem przed wywiezieniem do Uherc. Czasem śnię o walce z ZOMO i ... nie są to przyjemne sny. A jednak, tamten okres odbił się również pozytywnie na moim dalszym życiu. Byłbym nieuczciwy, gdybym nie przyznał się do "odcięcia kuponów" z mojej martyrologicznej przeszłości. I odcinam je dalej - nie w sensie materialnym, lecz bardziej prestiżowym, choć wielu mam też niechętnych "recenzentów" mojego życia i działalności, uważających mnie za zdrajcę ideałów "Solidarności", gdyż: wystąpiłem ongiś z AWS, wszedłem w koalicje samorządową z PSL, nawet startując do Sejmu z listy tej partii, źle publicznie wyrażam sie o polityce PiS i prezesa, a zupełnie skandaliczne było moje publiczne poparcie kandydatury Bronisława Komorowskiego na przezydenta RP. No i dostaje mi się, za to że nie wierzę w teorię spiskową na temat katastrofy smoleńskiej.
Mimo wszystko, "kupony odcinam" nadal. Ostatnio udzielałem kilku uczniom jarosławskich szkół wywiadów na temat stanu wojejnnego i mojego internowania. Władze oświatowe wraz z IPN-em organizują konkursy historyczne w gimnazjach, więc zwracają się do mnie uczniowie i uczennice. Jeden z uczniów zajął I miejsce w konkursie i to mnie cieszy.
Wczoraj miałem szczególne spotkanie z młodzieżą ponaddwudziestoletnią, skupioną w duszpasterstwie dominikańskim "BASZTA". Ojcowie Dominikanie ogłosili poprzez plakaty to spotkanie i trwało ono prawie dwie godziny. Miałem okazję przybliżyć młodym ludziom tamten okres, kreśląc tło społeczne, polityczne i ideowe ówczesnych wydarzeń. Były też bardzo trudne pytania ze strony młodzieży. Potem, jako ukoronowanie tego spotkania odbyła się projekcja wstrząsającego filmu "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł ". Polecam ten film wszystkim. Jestem pod jego wrażeniem. Ukazuje tragiczne wydarzenia na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. na przykładzie losów rodziny zabitego stoczniowca, którego nazwisko jako pierwsze znajduje sie na tablicy przy pomniku poświęconym Ofiarom Grudnia 1970 r. w Gdyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz