Wczoraj spędziłem dzień na cmentarzach
Tak jak co roku o tej porze, również wczoraj spedziłem dzień przy porządkowaniu grobów moich bliskich - tych zmarłych nie tak dawno i tych , którzy umierając, nie wiedzieli nawet, że bedą mieli takiego potomka jak ja. Mam nadzieję, że wielu z nich (a może nawet wszyscy) wyjdzie mi na spotkanie, kiedy osobiście będę przekraczał tę tajemniczą granicę życia i śmierci. Może to będzie jutro, a może za jakiś bardziej odległy czas. Nie wiem. Ale wiara , miłość i tradycja każą mi w tych dniach skupić uwagę na nich.
Na jednym cmentarzu , na wsi , gdzie nie trzeba wnosić opłaty za miejsce wiecznego spoczynku, oporządziłem dziesięć grobów, a w mieście, gdzie mieszkam - jeden , ale dla mnie szczególny, bo spoczywa w nim ktoś, kto miał ogromny wpływ na moja postawę:
daleki wuj - przedwojenny właściciel dworku i majatku w Brodach (Ukraina), po wojnie pracownik kolejnictwa , który cudem uniknął śmierci. Otóż Niemcy chcieli go zastrzelić, bo sądzili, że jest Żydem, natomiast Sowieci za niemieckie nazwisko i majątek .
Wuj ten zbeształ mnie a potem uczynił długi wykład na temat należnego szacunku dla kobet, gdy jako dziesięciolatek uderzyłem swoją młodszą siostrę. I wykład ten pamiętam do dziś, a nawet wykorzystuję w swojej pracy dydaktycznej z młodzieżą.
Zawsze , gdy porządkuję ten właśnie grób ,przy okazji poprawiam sąsiedni - od lat zapomniany , bezimienny i bardzo zarośnięty. Zapalam znicze na obydwu i ogarniam modlitwą również i tych zmarłych z sąsiedniego grobu, choć ich nie znam. Niech choć w ten dzień ogarnie ich troche więcej ciepła - nie tylko od tego zapalonego znicza. Bo dusze zmarłych również czują . Odczuwają zapewne samotność, gorycz zapomnienia . Dlatego to robię. Może po "tamtej stronie" wyjdą mi na przeciw również ci nieznajomi? Może ich głos w mojej obronie będzie decydował o decyzji Najwyższego?
Dzisiaj ich grób i sąsiedni, porośnięty trawą, wtulony miedzy dwa wystawne grobowce, mają tabliczkę z napisem : "Grób zostanie zlikwidowany. Opiekunów grobu prosimy o kotakt z administracją cmentarza".
Niby to zrozumiałe . Jest mało miejsca, administracja ponosi pewne koszty utrzymania cmentarza, zaniedbane groby psują jego wygląd, zaś za to miejsce po zlikwidowanym grobie ktoś inny dobrze zapłaci, bowiem Rada Miasta uchwaliła nowe, wyższe opłaty .Ale jednak to jest przykre. I dla nas i ... dla dusz ludzi tam pochowanych. Więc dziś, jutro i w przyszłych latach (jeśli dożyję) będę w modlitwie nie tylko przy swoich najbliższych zmarłych z rodziny, ale również przy tych bezimiennych. Niech nie czują się samotnie , niech czuja naszą obecność.
I będę również w modlitwie przy tych spoczywających na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Tam ich mogiły rozświetlą dziesiatki tysiecy zniczy przywiezionych kolejny już raz z Polski. A zatem moi wujkowie Seredyńscy (ojciec i syn), których znam tylko z opowieści mej świetej chrzestnej matki, również nie będą czuli się samotni.
Modlitwą dotrę też do wegierskiego Egeru, gdzie w czasie wojny zmarł ojciec mojego ojca. Zmarł w obozie dla internowanych oficerów . Zmarł z tęsknoty za Polską, za Lwowem, za rodzina, a szczególnie za swoja ukochaną, najmłodszą córeczką, Danusią.
Oni ,wszyscy nasi najbliżsi po "tamtej stronie", czekaja na to spotkanie z nami . Chcą jeszcze raz być blisko naszych ziemskich spraw i pomóc nam poprzez swoje wstawiennictwo u samego Boga. Przecież ogladają Go "twarzą w twarz".
I przygotowują nam miejsce.
Tak jak co roku o tej porze, również wczoraj spedziłem dzień przy porządkowaniu grobów moich bliskich - tych zmarłych nie tak dawno i tych , którzy umierając, nie wiedzieli nawet, że bedą mieli takiego potomka jak ja. Mam nadzieję, że wielu z nich (a może nawet wszyscy) wyjdzie mi na spotkanie, kiedy osobiście będę przekraczał tę tajemniczą granicę życia i śmierci. Może to będzie jutro, a może za jakiś bardziej odległy czas. Nie wiem. Ale wiara , miłość i tradycja każą mi w tych dniach skupić uwagę na nich.
Na jednym cmentarzu , na wsi , gdzie nie trzeba wnosić opłaty za miejsce wiecznego spoczynku, oporządziłem dziesięć grobów, a w mieście, gdzie mieszkam - jeden , ale dla mnie szczególny, bo spoczywa w nim ktoś, kto miał ogromny wpływ na moja postawę:
daleki wuj - przedwojenny właściciel dworku i majatku w Brodach (Ukraina), po wojnie pracownik kolejnictwa , który cudem uniknął śmierci. Otóż Niemcy chcieli go zastrzelić, bo sądzili, że jest Żydem, natomiast Sowieci za niemieckie nazwisko i majątek .
Wuj ten zbeształ mnie a potem uczynił długi wykład na temat należnego szacunku dla kobet, gdy jako dziesięciolatek uderzyłem swoją młodszą siostrę. I wykład ten pamiętam do dziś, a nawet wykorzystuję w swojej pracy dydaktycznej z młodzieżą.
Zawsze , gdy porządkuję ten właśnie grób ,przy okazji poprawiam sąsiedni - od lat zapomniany , bezimienny i bardzo zarośnięty. Zapalam znicze na obydwu i ogarniam modlitwą również i tych zmarłych z sąsiedniego grobu, choć ich nie znam. Niech choć w ten dzień ogarnie ich troche więcej ciepła - nie tylko od tego zapalonego znicza. Bo dusze zmarłych również czują . Odczuwają zapewne samotność, gorycz zapomnienia . Dlatego to robię. Może po "tamtej stronie" wyjdą mi na przeciw również ci nieznajomi? Może ich głos w mojej obronie będzie decydował o decyzji Najwyższego?
Dzisiaj ich grób i sąsiedni, porośnięty trawą, wtulony miedzy dwa wystawne grobowce, mają tabliczkę z napisem : "Grób zostanie zlikwidowany. Opiekunów grobu prosimy o kotakt z administracją cmentarza".
Niby to zrozumiałe . Jest mało miejsca, administracja ponosi pewne koszty utrzymania cmentarza, zaniedbane groby psują jego wygląd, zaś za to miejsce po zlikwidowanym grobie ktoś inny dobrze zapłaci, bowiem Rada Miasta uchwaliła nowe, wyższe opłaty .Ale jednak to jest przykre. I dla nas i ... dla dusz ludzi tam pochowanych. Więc dziś, jutro i w przyszłych latach (jeśli dożyję) będę w modlitwie nie tylko przy swoich najbliższych zmarłych z rodziny, ale również przy tych bezimiennych. Niech nie czują się samotnie , niech czuja naszą obecność.
I będę również w modlitwie przy tych spoczywających na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Tam ich mogiły rozświetlą dziesiatki tysiecy zniczy przywiezionych kolejny już raz z Polski. A zatem moi wujkowie Seredyńscy (ojciec i syn), których znam tylko z opowieści mej świetej chrzestnej matki, również nie będą czuli się samotni.
Modlitwą dotrę też do wegierskiego Egeru, gdzie w czasie wojny zmarł ojciec mojego ojca. Zmarł w obozie dla internowanych oficerów . Zmarł z tęsknoty za Polską, za Lwowem, za rodzina, a szczególnie za swoja ukochaną, najmłodszą córeczką, Danusią.
Oni ,wszyscy nasi najbliżsi po "tamtej stronie", czekaja na to spotkanie z nami . Chcą jeszcze raz być blisko naszych ziemskich spraw i pomóc nam poprzez swoje wstawiennictwo u samego Boga. Przecież ogladają Go "twarzą w twarz".
I przygotowują nam miejsce.
Komentarze do wpisu
OdpowiedzUsuńSkocz do dodawania komentarzy
dodano: 23 lipca 2014 9:27
Pierwszorzędny blog!
autor Konrada
blog: http://tinyurl.com/nvdev7j
dodano: 13 marca 2009 0:22
witam! przez przypadek trafiłam na Pana blog, a trafiłam tu... przez nazwisko Seredyńscy. Ja również noszę takie nazwisko, jak Pana wujkowie i moja rodzina też pochodzi z okolic Lwowa, ale niestety prawie nic nie wiem o tej stronie rodziny, więc szukam jakichkolwiek śladów. Może jesteśmy dalekimi krewnymi? Pozdrawiam
autor mantodea215@wp.pl
dodano: 04 listopada 2008 18:50
Witam ponownie! :) "aniolka" to mój neologizm. Bo chłopczyk to aniołek, a dziewczynka... no właśnie. :) Tak jakoś wyszło parę lat temu. :)
Zgadza sie, dla nas, potomnych groby mają znaczenie i są nam potrzebne tak jak wiele innych rzeczy, np. świątyń, które też są potrzebne NAM. A tak wiele osób myśli, że groby, krzyże, świątynie, pomniki są potrzebne tym, ku czci i pamięci których się je stawia...
Pozdrawiam.
autor zakochana_aniolka
blog: markomanka.bloog.pl
dodano: 02 listopada 2008 21:48
Witam "zakochaną_aniolkę". Czy "aniolka"pochodzi od Anieli,od Ani, czy też ...? Ma Pani rację. Dla dusz zbawionych to , czy pozostanie nad ich rozsypującym się w proch ciałem jakiś pomnik czy tez zwykły krzyż, jest już bez znaczenia. Ale jednak dla potomnych to ma znaczenie ogromne.Pozdrawiam Tomasz
autor tpetry
blog: przedspiew
dodano: 02 listopada 2008 14:48
Miał Pan wspaniałego wuja. Dzisiaj niewielu jest takich prawdziwych mężczyzn, ale dobrze, że w ogóle jeszcze są. :)
A likwidację grobów nie ma sie co przejmować - wszak edukuje się nas, że radości płynącej z oglądania oblicza Najwyższego nie można niczym zmącić - czym więc jest jakaś decyzja Rady Miasta przy wspaniałości wiecznego życia? :)
autor zakochana_aniolka
blog: markomanka.bloog.pl
PIERWSZY WPIS EWCI
OdpowiedzUsuńdodano: 02 listopada 2008 14:48
Miał Pan wspaniałego wuja. Dzisiaj niewielu jest takich prawdziwych mężczyzn, ale dobrze, że w ogóle jeszcze są. :)
A likwidację grobów nie ma sie co przejmować - wszak edukuje się nas, że radości płynącej z oglądania oblicza Najwyższego nie można niczym zmącić - czym więc jest jakaś decyzja Rady Miasta przy wspaniałości wiecznego życia? :)
autor zakochana_aniolka
blog: markomanka.bloog.pl