Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

26 grudnia, 2017

Czas strachu, łez i nadziei (cd.) I - 17 grudnia 2008

I. 
    
INTERNOWANIE


        Przyjechali po mnie w nocy z 15 na 16 grudnia 1981r., między godziną pierwsza a drugą. Zostałem obudzony przez ostry dźwięk dzwonka. Wcześniej, w półśnie słyszałem jakieś odgłosy zajeżdżającego samochodu, miażdżonej przez koła śnieżnej zmarzliny, trzask drzwi wejściowych do klatki schodowej, ale dopiero głos żony: „Tomek, przyszli po ciebie", postawił mnie na nogi.
        Było ich pięciu funkcjonariuszy w cywilu, pewnie SB i jeden w mundurze „moro", milicjant w randze podporucznika. To ci, którzy weszli do mieszkania. Za drzwiami, na klatce schodowej jeszcze ktoś był.
        Funkcjonariusz mundurowy, po sprawdzeniu, że jestem tym, o kogo im chodziło, kazał mi się ciepło ubrać, zabrać ze sobą niezbędne przybory osobiste. Oświadczył, że na mocy dekretu o stanie wojennym zostaję internowany do Nowej Wsi i że tam ciepły płaszcz na pewno mi się przyda.
        Jeden z esbeków, niski, pękaty, o twarzy jak księżyc w pełni - jak się później okazało, kpt. Cyrano i zarazem mój „opiekun", dowódca grupy - prowadził w dużym pokoju dyskusję z moją małżonką, m.in. na temat wizerunku Chrystusa ukrzyżowanego - mojego obrazu wiszącego na ścianie. Przekonywał moją żonę, że taki obraz nie powinien wisieć w mieszkaniu nauczyciela socjalistycznej szkoły. Słyszałem ten fragment rozmowy, gdy wszedłem do pokoju po dokumenty.
       Wszystkie czynności związane z pakowaniem rzecz, będąc pod stałym nadzorem przyglądających się temu funkcjonariuszy SB, wykonywałem chaotycznie. Umysł miałem zupełnie skołowaciały, nie wiedziałem, co mnie czeka. Różne myśli kotłowały mi się w głowie: jak zachowam się podczas przesłuchania; a co będzie, gdy zaczną bić (tego obawiałem się najbardziej); co by się stało, gdybym na zewnątrz wyrwał się i zaczął uciekać?...
        Pożegnałem się tylko z żoną i z teściową. Obie miały łzy w oczach, ale nie lamentowały. Dwójki dzieci - siedmioletniego Bartka i trzyletniej Kasi postanowiłem nie budzić. Panowie wyraźnie śpieszyli się.
       Kazano mi wsiąść do poloneza, na tylne siedzenie. Obok mnie usadowili się mundurowy i jeden z cywilów. Ruszyliśmy. Kapitan Cyrano siedział obok kierowcy i co chwilę, odwracając do tyłu głowę, na przemian z mundurowym oskarżali „Solidarność" o wszystkie niecne sprawy. Faktycznie - jak twierdzili - ruch ten podobał im się, ale „ekstrema" wypaczyła ideały związku zawodowego, robiła zamieszanie w zakładach pracy i strajki, które zagrażały gospodarce; żądania „ekstremy" były niebezpieczne, zagrażały ustrojowi i sojuszom; „ekstrema" przygotowała listę komunistów, uczciwych Polaków, do wieszania, do likwidacji i dlatego generał Jaruzelski, aby ratować Polskę, wprowadził stan wojenny...
       Starałem się milczeć i nie podejmować dyskusji, choć język aż świerzbiał, aby im odparować kontrargumentami. Jednak zdrowy rozsądek nakazywał milczeć, zwłaszcza, że zbliżaliśmy się do Przemyśla, pierwszego -jak się potem okazało - etapu mojego internowania.

Czas strachu, łez i nadziei (cd.)

środa, 17 grudnia 2008 0:13

1 komentarz:

  1. Komentarze do wpisu
    Skocz do dodawania komentarzy

    dodano: 21 grudnia 2008 22:53

    Wpisywałam się tu, pojawił sie napis , że komentarz dodany, a nie ma. Co dzieje się? do tekstu - dobrze, ze o tym piszesz. Pozdrawiam - Krysytyna. Wyżej było podobnie, też się nie pojawia...

    autor laura

    blog: krystynar2.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń