Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

26 grudnia, 2017

A komu droga otwarta do Nieba - tym , co służą ojczyźnie...Rzecz o Ince - 27 stycznia 2007

Jednak ten wpis poświęcam Ince - bohaterskiej dziewczynie, harcerce, sanitariuszce oddziału A K majora "Łupaszki", która po bestialskich torturach w sopockim UB, skazana na śmierć , została rozstrzelana przez pluton egzekucyjny Ludowego Wojska Polskiego w 1946 roku, gdy do 18 rocznicy urodzin zabrakło jej jednego tygodnia życia.
Czytałem historię Inki na łamach Naszego Dziennika . Już wtedy ogarnęło mnie przygnębienie takie, jakiego zawsze doznawałem po lekturze znaczących utworów literackich i dokumentów historycznych ("Archipelag Gułag" A.Sołżenicyna , "W domu niewoli" i "Powrót z domu niewoli" Beaty Obertyńskiej ,"Oda wrześniowa " J. Andrzejewskiego).
Poniedziałkowy spektakl teatru TV o Ince powinna koniecznie obejrzeć młodzież, a Ministerstwo Edukacji powinno zakupić w TVP nagrania spektaklu dla szkół średnich.

Inka ,to pseudonim konspiracyjny . Pochodziła z rodziny, gdzie miłość do ojczyzny była ,tak jak głęboka wiara, sprawa nadrzędną. Matka Inki została zamęczona na gestapo w czasie wojny, ojciec zmarł z wycieńczenia w armii gen. Andersa, po dramatycznych przeżyciach w Związku Sowieckim. Ince pozostała babcia, która była dla niej najwyższym autorytetem. Po tak zwanym wyzwoleniu wpadła w łapy UB.
Została uwolniona podczas akcji oddziału majora "Łupaszki" na więzienie . Pozostała w oddziale, została zaprzysiężona i pełniła funkcję sanitariuszki.
Oddział "Łupaszki"siał postrach wśród funkcjonariuszy PPR i UB i mimo licznych zasadzek , był nieuchwytny. Wreszcie udało sie UB wprowadzić do oddziału swojego człowieka. W wyniku zdrady Inka wpadła ponownie w ręce bezpieki.
Wpadła też jej kuzynka, u której Inka przebywała w Sopocie. Oficer śledczy UB różnymi sposobami starał się wydobyć od Inki informacje o majorze, o miejscu przebywania oddziału. Przesłuchiwało ją trzech. Głowny starał się być nastawiony życzliwie, nawet obiecywał możliwość uczęszczania do szkoły, byle tylko udzieliła niezbędnych informacji. Dla kontrastu , drugi tęgi osiłek był bardzo brutalny, stosował wobec Inki przekleństwa , wyzywając ją od suk, kurew, dziwek, bijąc ją . To jedna z metod śledztwa opisana przez A Sołżenicyna w "Archpelagu Gułag".
Mimo licznych ,poniżających , turtur, Inka nie wydała nikogo. W swojej celi wyryła w tynku nad pryczą krzyżyk i pogrążała się w modlitwie. Kiedy śledczy zorientowali się , że ta siedemnastoletnia dziewczyna jest niezłomna i nic nie wskórają więcej, stała się dla nich niewygodna . Należało ją oskarżyć przed sądem, no bo z tak długiego śledztwa trzeba się rozliczyć przed przełożonymi, więc cały trud nie może byc daremny. Dlatego przedstawiają Ince zarzut, że w czasie jednej akcji, w której oddział milicji wpadł w zasadzkę "Łupaszki", to właśnie ona wydała rozkaz
zastrzelenie dwóch ,rozpoznanych przez nią funkcjonariuszy UB. Przedstawiono fałszywych świadków, milicjantów, którzy przed przesłuchaniem w obecności prokuratora, na korytarzu ćwiczyli zadany tekst zeznań obciążających Inkę .Jeden zeznał zgodnie ze swoim sumieniem i wiedzą , za co spotkała go surowa nagana ze strony oficera śledczego.

Sąd wojskowy wydał wyrok śmierci, który Inka przyjęła z godnością. Kiedy obrońca z urzędu odczytał jej napisany przez siebie list do Bieruta z prośbą o łaskę,Inka podarła tę ewentualną "przepustkę do życia", krzycząc, że nigdy nie będzie prosić o łaskę Bieruta - agenta gestapo i NKWD.
Na spacerze po wyroku Inka spotkała na sąsiednim spacerowniku swoją kuzynkę , której zdążyła powiedzieć: Przekaż babci, że zachowałam się godnie . Lepiej , jak umrę ja jedna, niż wielu innych.
Oficer śledczy sprowadził do celi Inki żony poległych milicjantów, które skatowały dziewczynę .Niedługo przed egzekucją przyszła na widzenie przyjaciółka Inki z oddziału, ta, która ją sypnęła , agentka UB, proponując jeszcze raz wyjawienie miejsca pobytu majora, za cenę ułaskawienia. To spotkanie dla Inki było szczególnie bolesne, choć to ona wyszła z niego zwycięsko.
Do egzekucji zgłosili się młodzi żołnierze którzy liczyli na to, że po oddaniu salwy , będą mogli dostać przepustki. Przed egzekucją Inka odbyła spowiedź świetą u kapelana więziennego.
Moment egzekucji był szczególnie wstrząsający. W podziemiach budynku sopockiego więzienia przywiązano Inkę i również skazanego porucznika z jej oddziału, do dwóch słupów. Porucznik, widząc Inkę , pełen oburzenia krzyknął, żeprzecież ona ma dopiero 17 lat. Kapelan dał obojgu do pocałowania krzyżyk. Zanim padły serie z pepesz, oboje skazani krzyknęli : Niech żyje Polska!
Porucznik zginął na miejscu. Inka nie została nawet draśnięta. Po prostu, żołnierze, młodzi chłopcy,kiedy stanęli twarzą w twarz ze skazanymi, zaczęli się pocić i nie mieli sumienia , żeby strzelać do dziewczyny. Oficer śledczy wyjął pistolet z kabury, podszedł wpierw do martwego porucznika i strzelił mu w głowę. Potem podszedł do Inki, mierząc w jej czoło. Zanim padł strzał, Inka krzyknęła: Niech żyje major "Łupaszko"!....
Major "Łupaszko" zginął rok później.
Nie wiadomo, kim byli oficerowie śledczy. Głowny mógl byc oficerem NKWD w polskim mundurze. Drugi, protokolant, miał nazwisko kończące się - eldmann.Czy spotkała ich kara? Jeżeli żyją , jakie mają emerytury?
Odtwarzający w spektaklu losy Inki dziennikarka TV i historyk, rozmawiają na ten temat w sopockiej kawiarni. Nad barem wisi zdjęcie Bieruta z córą na sopockiej plaży.
- Dlaczego on tu wisi? - pyta młodego barmana historyk.
-Nie wiem , podobno Bierut lubił tu przebywać, a to zdjęcie to taka promocja - odpowiada barman z głupim uśmiechem.
-To wie pan, mam tu zdjęcie faceta, który też kiedyś tu lubił przebywać, i stąd przez lornetkę patrzył na Westerplatte. Proszę , niech pan też go tu powiesi - rzekł historyk, wręczając barmanowi wyjętą z teczki fotografię. Oboje z dzienikarką wyszli z kawiarni, pozostawiając barmana z głupią miną , wpatrującego się w fotografię Adolfa H.


A komu droga otwarta do Nieba - tym , co służą ojczyźnie...Rzecz o Ince

sobota, 27 stycznia 2007 23:59

1 komentarz:


  1. Komentarze do wpisu
    Skocz do dodawania komentarzy

    dodano: 28 stycznia 2007 17:52

    Dziekuję za te komentarze. Jest w googlach pod hasłem: Siedzikówna Danuta bogaty zbiór informacji o tej bohaterce oraz o spektaklu

    autor tpetry
    dodano: 28 stycznia 2007 16:51

    Ja nie ogladalam tgeo spektaklu. Jak sie nazywa?. Moze bedzie go mozna sciagnac z internetu.
    Podziwiam Inke .Jej rodzice zostali zamordowani i choc zostala sama, nie zalamala sie, ale wrecz przeciwnie z godnoscia reprezentowala wartosci przekazane przez rodzicieli.
    Inka byla tylko kilka lat starsza ode mnie . Miala jeszcze tyle zycia przed soba. Ona jednak nie poszla na zaden uklad. Wybrala smierc.
    Trudno mi jest wyobrazic sobie , jak sie czuje osoba , ktora nie dosc ,ze targa bagaz wojennych doswiadczen, to musi jeszcze podjac decyzje, czy ocalic wlasne zycie, czy zdradzic innych.
    Inka mogla przeciez usprawiedliwic sie swoim mlodym wiekiem.Ona jednak postapila godnie.

    Paradoksalnie nie dostrzagagmy najwazniejszych rzeczy, ktore mamy moze wrecz pod nosem. Ciagle szukamy sobie wymowek , by ich nie widziec, Zyjemy wedlug wspolczesnego systemu konsumpcji, ktory wyznacza nam granice szczescia i rozpaczy.

    Dziekuje za ta notke. Dala mi duzo do myslenia.

    autor Aganiesia

    blog: www.pieknawiecznosc.blog.onet.pl
    dodano: 28 stycznia 2007 10:23

    O ile pamiętam, Danuta Siedziakówna, albo Siedzikówna

    autor tpetry
    dodano: 28 stycznia 2007 9:58

    wstrząsające były nawet te krótkie fragmenty, które widziałam w telewizji. być może kiedyś jeszcze będę miała akazję to zobaczyć. jakie nazwisko miała ta dziewczyna? ps. ja juz zyje rocznica innej tragedii - w katowicach.

    autor hania

    blog: www.czarne-kwiaty.bloog.pl
    dodano: 28 stycznia 2007 9:56

    Dziękuję. Ci, Sapano za komentarz. który całkowicie pokrywa się z moimi poglądami na to, co się dzieje, a zwłaszcza na wychowanie młodzieży.
    Wyobraź sobie, że jeszcze 15 -10 lat temu, jak dyskutowałem z młodzieżą na lekcjach o tych sprawach, to miałem dużo dyskutamtów, apozostali słuchali. Teraz ,poza kilkoma mądrymi uczniami,nie mam z kim rozmawiać. O seksie, o zabawie - tak, ale nie o tym.I nie dziwię sie , ze w gimnazjum gdyńskim (i nie tylko w tym)dzieciaki bawią się w takie"końske zachowania"- jak to określił jeden z obrońców. Żal mi tych chłopców, bo oni też stali się ofiarami.Winni śmierci Ani są gdzieś indziej i mają się dobrze, zgarniając niezłą kasę.

    autor tpetry
    dodano: 28 stycznia 2007 8:25

    Ja nie ogladałam tego spektaklu. Chciałam, ale chyba poprostu nie mogłam. Trudno mi zaakceptować fakt, że człowiek względem drugiego człowieka, może być aż tam okrutny. Podziwiam ludzi, ktorzy oddali życie, walczyli, za ojczyznę. W jej obronie. Natomiast( tu myśle o wojnie w Iraku i nie tylko)Krew ludzka, jest tak cenna, że należy ją przelewać tylko w razie zdecydowanej konieczności tzn: w obronie życia, lub ojczyzny. Łatwość z jaką przychodzi ludziom zabijanie, przeraża mnie. Życie jest swiętością, dlatego poświęcenie go, aby mogli żyć inni, jest aktem niezwyklej odwagi, wiary i milości.
    Ciesze, że napisałes o tym spektaklu. Młodzież faktycznie powinna go obejrzeć. Odkryc, że istnieje coś jeszcze, poza fajnymi ciuchami, używkami i że tak naprawdę mają dużo szczęścia, że nie muszą w tej chwili podejmować równie dramatycznej walki co Inka. Przekazanie pewnych uniwersalnych, ponadczasowych wartości jest bardzo ważne, tak samo ważne jak bycie przy młodzieży, wsród młodzieży. Nie ma złych dzieciaków, jest tylko zły wpływ społeczeństwa i brak zainteresowania ze strony dorosłych. Myśle tu przedewszystkim o rodzicach.
    Pozdrawiam

    autor sapana

    blog: sapana. bloog.pl

    OdpowiedzUsuń