Mój bloog to nie tylko własne przeżycia, ale też wspomnienia, przemyślenia dotyczące bieżących spraw. Pragnę, odkrywając przed innymi to, co mnie boli, interesuje, frapuje, zachęcić innych do wymiany poglądów, tudzież doświadczeń w prezentowanych tematach. Mam już bagaż doświadczeń życiowych, a jako świeżo emerytowany nauczyciel między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, czuję sie jeszcze potrzebny. Jestem już dziadkiem, choć na takiego nie wyglądam. Zajmuję się pszczelarzeniem, malowaniem, teatrem, pisaniem oraz działką. Parałem się też pracą samorządową, ale obecnie wyborcy zaproponowali mi czteroletni wypoczynek, dlatego też mam czas dla wszystkich, którym moje towarzystwo będzie miłe.

26 grudnia, 2017

Czas strachu, łez i nadziei (cd.) V - 26 grudnia 2008

V.

WŚRÓD SWOICH

   Dojechaliśmy późnym wieczorem do Zakładu Karnego w Uhercach.
      -  Przywiozłem nowy towar. - zwrócił się Dembski do kogoś ze służby więziennej przy bramie obozowej. Wjechaliśmy przed budynek administracyjny, gdzie przejęła nas tutejsza służba. Długie formalności z wypełnianiem różnych akt, kartotek; zadawanie pytań typu: imię i nazwisko, imiona rodziców, adres, wzrost, waga, znaki szczególne... To wszystko trwało już jakieś pół godziny, a w żołądku zaczęło ściskać z głodu. Jednakże schludne, pachnące świeżym lakierem ściany, światło i ciepło pomieszczenia dawały poczucie względnego bezpieczeństwa, zwłaszcza, że od opuszczenia samochodu nie widzieliśmy już Dembskiego.
     Kiedy zdawaliśmy do depozytu rzeczy osobiste, poprosiłem panią porucznik, by pozwoliła mi zatrzymać różaniec, łańcuszek z krzyżykiem i książeczkę do modlenia? Przystała na moja prośbę, ale zegarek musiałem oddać. Na szczęście, paska od spodni i sznurowadeł już nie zabierano. Jeszcze pobranie z magazynu bielizny pościelowej, której daleko było do białości, dwóch szarych kocy, aluminiowej miski, kubka, łyżki i widelca. Tak objuczeni, powędrowaliśmy przez plac, do piętrowego pawilonu na górce, mijając kilka jasno oświetlonych bram, odzielajacych różne części obszernego placu więziennego.
     Kiedy zatrzasnęła się za nami ostatnia brama jednego z wielu ogrodzonych wysoką siatką i oświetlonych sektorów, ujrzeliśmy naprzeciw, we wszystkich okratowanych oknach głowy internowanych? Obserwowali nas od chwili przywiezienia. - Skąd jesteście?! Kiedy was zabrali?! Co tam słychać?! - rozległy się nawoływania. -Jarosław! Przemyśl! Bircza! - zdążyliśmy prawie równocześnie odkrzyknąć, bo już konwojujący strażnik niemal zagarnął nas do głównej bramy pawilonu. Zostaliśmy skierowani na prawo i wprowadzeni do celi nr12 na parterze.
       Przypominała wielkością dużą salę lekcyjną. Stało w niej 8 par różnie ustawionych, piętrowych łóżek. Na wprost drzwi - stół, parę taboretów i 2 ławki - wszystko w jednakowym popielatym kolorze. W rogu, na prawo od drzwi, oddzielona od sali niskim murkiem, znajdowała się toaleta: kibelek i umywalka z lustrem. Wprawdzie, poza murkiem nie było żadnej osłony, ale dobre i to, bowiem spłuczka gwarantowała, że nie będziemy skazani na smród, jaki nam towarzyszył w celi przemyskiego aresztu.
    Po przydzieleniu nam wolnych pryczy i wyjściu strażnika, natychmiast otoczyli nas internowani. Byli z różnych stron województwa; z Lubaczowa, Przemyśla, Przeworska i okolic tych miast - kolejarze, robotnicy, rolnicy lekarze, nauczyciele. Ściskali nas na powitanie, jakbyśmy znali się od dawna. Tez pytaniom nie było końca: Skąd? Kiedy? Co słychać na wolności? Jakie nastroje panują wśród społeczeństwa?
     Wszyscy już byli po kolacji, wiec stanęliśmy przed perspektywa pójścia spać o pustym żołądku, ale znaleźli koledzy jeszcze parę kromek chleba z margaryną i marmoladą. Niestety, do popicia nic już nie było, jedynie zimna woda z kranu.
     Podczas naszej pierwszej obozowej kolacji, która wyjątkowo smakowała, zaczęli nam opowiadać, jak ich aresztowano, jak trzymano na Komendach MO w Przemyślu, Jarosławiu, Przeworsku i Lubaczowie i jak ich potem wieziono.
     Wieziono ich autobusami z Przemyśla. Były też kobiety. W okolicy Krościenka ktoś z konwoju przez krótkofalówkę spytał, czy granica jest otwarta. Wszyscy wpadli w panikę myśląc, że teraz wywiozą ich „na białe
niedźwiedzie". Podobno jedna z kobiet zwariowała. Po przyjeździe na miejsce i rozlokowaniu w poszczególnych celach przeżyli moment grozy, gdy uzbrojeni w hełmy, tarcze i pałki klawisze wkroczyli do sal, demonstrując swoja siłę poprzez bicie pałkami o tarcze. Na szczęście, był to tylko pokaz siły.
     O 21.30 wszedł jeden z klawiszy, sprawdził obecność, po czym kazał rozebrać się , złożyć odzież w kostkę na taboretach i wynieść wszystko na korytarz. Potem zgasił światło od zewnątrz, bowiem w celi nie było włączników ani gniazdek sieciowych. Wystarczyło tylko światło z obozowych latarni na zewnątrz, rozjaśniające cele na tyle, że można było grać w karty. Ale  na tę rozrywkę mogliśmy sobie pozwolić nieco później. Teraz  rozpoczęły się „nocne rodaków rozmowy". 

Czas strachu, łez i nadziei (cd.)

piątek, 26 grudnia 2008 0:20

1 komentarz:

  1. Komentarze do wpisu
    Skocz do dodawania komentarzy

    dodano: 23 marca 2015 12:22

    Ciekawa strona!

    autor Bazyli

    blog: http://tinyurl.com/odhcc26
    dodano: 22 marca 2015 1:49

    Ciekawy wpis!

    autor Aneta

    blog: http://tinyurl.com/nfpar5d
    dodano: 05 grudnia 2014 19:02

    Ciekawy wpis!

    autor Monia

    blog: http://cort.as/M6tQ
    dodano: 23 lipca 2014 15:00

    Wyborna strona!

    autor Horacy

    blog: http://tinyurl.com/kvgy4bn
    dodano: 16 maja 2009 4:40

    oRarGW kqrrqwohqvyt, [url=http://xazirawkcemm.com/]xazirawkcemm[/url], [link=http://otoxodhmmrsh.com/]otoxodhmmrsh[/link], http://blvuxcvaeojz.com/

    autor eihbqpciv

    blog: oshiectjaefm.com/
    dodano: 28 grudnia 2008 21:18

    Jakoś Lauro sobie radze i jednego obłaskawiam. Wprowadzam c.d.. dziekuje za wsparcie duchowe

    autor tpetry

    blog: Przedspiew
    dodano: 28 grudnia 2008 19:41

    Tu także zostawiam dziś swój ślad. Widzę , że świetnie sobie radzisz na blogu prezydenta. gratuluję odporności. Twoje argumenty są mądre, ale niestety, by je zrozumieć , musiałby być rozmówca na odpowiednim poziomie. Sądzę , że mimo takich opornych adwersarzy, podtrzymujesz tę wymianę zdań dla idei
    i w obronie . . . Tomaszu , kiedy dc. wspomnień? Pozdrawiam Ciebie i Birutę , bo może w końcu zajrzy przed Nowym Rokiem . . . Laura.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl
    dodano: 28 grudnia 2008 17:51

    Dziękuję Krystyno z Kujaw za tę słowa. Powiem krótko:Tak, warto było. A ponieważ nie mam Twego "adresu zwrotnego",więc , jeśli tu jeszcze zajrzysz, przyjmij te z moje życzenia, aby cały ten NOWY ROK 2009 obfitował w potrzebne Tobie łaski Tego , co w lichej stajence sięnarodził

    autor tpetry

    blog: Przedspiew
    dodano: 28 grudnia 2008 17:00

    Piękny przejrzysty blog.
    Tomaszu wspomnienia nawet po latach, choć są nieco zatarte przez upływający czas wywołują różne emocje.
    W tym konkretnym przypadku , jakich w Tobie zostało najwięcej ?
    satysfakcji i dumy ,bo warto było ,
    żalu i rozgoryczenia za całe zło ,
    a może złości , że dziś nie wielu wraca do tamtego okresu i nie zastanawia się nad słusznością tamtych zdarzeń.
    Pozdrawiam ,a na Nowy Rok życzę zdrowia i wszystkiego dobrego.

    autor Krystyna-Kujawy
    dodano: 27 grudnia 2008 15:20

    Dziękuje Krystyno. Jednak pierwszy Twój komentarz ukazał się.Dzisiaj też jeden drugiego zagryzłby, co widać choćby na blogach.

    autor tpetry

    blog: Przedspiew
    dodano: 27 grudnia 2008 14:13

    Tomku, przed chwilą wpisałam się , ale wpisu nie ma, wsiąkł, co się dzieje. . .
    Wpadnę potem , by powtorzyć , teraz muszę zająć się dommem . Pozxdrawiam - k. L.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl
    dodano: 27 grudnia 2008 14:10

    Tomku, jak tu ładnie u Ciebie. Bardzo mi się podoba. Świątecznie i gwiazdkowo.
    Fajnie dobrane kolory, lubię takie. Jak nocne niebo...
    Co do tekstu o Twych przejściach. Przypuszczam , że z łezką w oku to piszesz. Łatwo wyobrazić sobie , co przeszsedłeś i ile w tym zaznałeś bólu
    i upokorzenia. To Twoje doświadczenie, do którego ciągle powracasz, będzie ciągnęło się do końca życia. Jesteś dzielny. Podziwiam ludzi, którzy potrafią wykazać się w słusznej sprawie. Rozumiem Twe odczucia . Jak Polak mógł drugiemu Polakowi zgotować taki los? Brat - bratu.
    Czy teraz tacy różni nieodpowiedzialni nie usiłują tego robić ? W dobrze nam znanym katolickim kręgu, radiowym głosem,
    w dalszym ciągu emitowane są niewłaściwe treści. A biedny, ograniczony naród wierzy bredniom. Byłam też u "petrego"...
    Miłego dnia - Krystyna. Dla Biruni i "violki" - pozdrowienia -krystyna Laura.

    autor laura

    blog: krystynar.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń